Reading Online Novel

Inkwizytor(140)



–Spójrz mi w oczy, Angelo! – powiedziała Anastasia, a łzy spływały jej po policzkach. – W nich znajdziesz odpowiedź na swoje pytania. Czy ci mówią, że kłamię? Myśl sobie o mnie, co chcesz, ale zaufaj mi, bo nie masz nikogo innego. Komu miałbyś zaufać? Evoli? Wołchowi-czowi?

Spojrzałem jej w oczy i nie zobaczyłem w nich kłamstwa,





401





tylko miłość, rozpacz i poświęcenie. Rozluźniłem uścisk, a ona zabrała ręce.–Wierzę ci, Anastasio, ale co ja tu robię? Kim ty jesteś?

–Chcę ci powiedzieć, że jednak jest wyjście z tej sytuacji. Możesz zostać ze mną we Florencji. Wybór należy do ciebie. – Córka Iuliana mówiła niespiesznie, a ja słuchałem uważnie. – Wiem, co ci zaproponowała inkwizycja, i zapewniam cię, że cokolwiek byś zrobił, pójdziesz na stos. Wykorzystają cię dla swoich celów, a jak dostaną to, czego szukają, spalą cię żywcem.

–A co z Raffaella?

–Też pójdzie na stos – odpowiedziała bez wahania.

–Skąd ta pewność?

–Usłyszałam to z ust mego ojca – oznajmiła.

–Zatem nie mam wyjścia – jęknąłem przygnębiony – nie mamy wyjścia.

–Zdaje się, że Evola trafił w sedno – stwierdziła Anastasia. Nie odpowiedziałem, więc kontynuowała: – Zapadła ci głęboko w serce. Biedny Angelo i biedna Raffaella!

Dziwnie było usłyszeć imię mej ukochanej w ustach Anastasii.

–Znasz ją?

Anastasia zaprzeczyła lekkim ruchem głowy.

–Nie znam, ale domyślam się, że to ta dziewczyna, z którą widziałam cię w porcie w Genui pod osłoną mgły, kiedy przyszłam pożegnać się z tobą. Wydawało mi się, że się całowaliście… – Milczałem, a ona mówiła dalej: – Co cię z nią łączy, Angelo? Chyba miłość, skoro godzisz się umrzeć, byleby ona przeżyła.

–Każdy by tak postąpił…

–Nie każdy. Jesteś zakochany i reagujesz, jak człowiek zakochany. Narażasz dla niej życie – odparła gwałtownie Anastasia.

–Nawet jeśli to prawda… Co ci do tego? Anastasia opuściła głowę.





402





–Nic… To pięknie, kiedy mężczyzna idzie za głosem serca. Nie osadzam twojego uczucia. Chcę ci tylko powiedzieć, że możesz jeszcze wywinąć się śmierci…Słowa Anastasii zabrzmiały w mych uszach jak niebiańska muzyka, choć nadal myślałem, że nie ma żadnego wyjścia, gdy ona powiedziała:

–Ożeń się ze mną.

Oniemiałem z wrażenia. Anastasia oszalała z miłości czy z rozpaczy, sam nie wiem. Jej propozycja nie miała żadnego sensu. Nie mogłem wydobyć z siebie głosu; ona pierwsza się odezwała:

–Nie patrz tak na mnie, Angelo. Tylko to powstrzyma mojego ojca. Nie zabije mojego męża. Nigdy tego nie zrobi. Istnieją też inne powody, aby cię uszanował… ale on nie chce ich uznać. Małżeństwo ze mną to twoja jedyna szansa, uwierz mi…

–Nie mogę Anastasio, nie mogę – powtarzałem, chodząc po pokoju, żeby zebrać myśli. – Co się stanie z Raffaella? Potrafisz ją uratować?

–Niestety, Raffaella nie uniknie swego losu, Angelo, i nawet nie wiesz, jak mi przykro.

–To szaleństwo… Czyste szaleństwo – mruknąłem z niedowierzaniem.

–Wszystko jest przygotowane – kontynuowała Anastasia, widząc, że zaczynam się wahać. – Ślub może odbyć się za dwa dni. Najpierw musisz zrzucić habit. A po ślubie nikt nie odważy się wtrącić cię ponownie do więzienia. Zamieszkamy w pałacu, należącym do rodu Iulianów. Volterra to prawdziwa twierdza. Jest tam służba, ziemie uprawne, plantacje winorośli i wspaniała biblioteka, gdzie będziesz mógł pracować…

–O czym ty mówisz? O miłości? – zapytałem, stając naprzeciwko niej.

–O nie! – odparła stanowczo. – Zostaniesz moim mężem tylko po to, by uratować skórę. Nie wolno ci mnie dotknąć ani tym bardziej żądać, żebym zagrzała ci łóżko…





403





–Tak myślałem, po co ci zakonnik do tych rzeczy – odparłem z całym sarkazmem, na jaki było mnie stać. W poczuciu osaczenia zaatakowałem jedyną osobę, która mogła i chciała mi pomóc, choć wybrała taki niedorzeczny sposób. Anastasia przyjęła zniewagę spokojnie, ale wielka żałość pojawiła się w jej oczach.–Jesteś jedynym mężczyzną, któremu pozwoliłam krzyczeć na siebie i sprawić mi ból. Ale nie obrażaj mnie, Angelo…

–Wystarczy! Nie mówmy o tym więcej. Nie oszukam inkwizycji za pomocą małżeństwa… Na miłość Boską, przecież ja jestem zakonnikiem! – krzyknąłem rozpaczliwie, patrząc, jak oczy Anastasii napełniają się łzami.