Reading Online Novel

Inkwizytor(37)



W przeciwieństwie do minionej nocy teraz ona została zaproszona do mej sypialni. Raffaella wyglądała prześlicznie w haftowanej aksamitnej sukni, z włosami upiętymi na karku w kok. Obejrzała mieszkanie i z przyjemnością śledziła moje ruchy, podczas gdy ja podsycałem ogień w kominku i przygotowywałem stolik z łakociami, suszonymi owocami i miodem.

–Być tutaj to luksus w porównaniu z mrozem na zewnątrz… – rzekła młoda D'Alema. – Kominek, stolik z łakociami… I mnóstwo wolnego czasu, który możemy przeznaczyć na to, co chcemy…

Pokonałem krótką odległość między nami i przysunąłem do stołu dwa fotele. Gestem ręki zaprosiłem, by usiadła, a sam zająłem miejsce naprzeciwko niej.

–Cieszę się, że jest ci tu dobrze – powiedziałem, biorąc ze stołu kilka migdałów. – Wyglądasz zachwycająco, masz piękną suknię.

–Przez cały czas, odkąd wyjechałam z Rzymu, pragnęłam z całej duszy, abyś mógł ją obejrzeć i żeby ci się naprawdę spodobała. To jedyna elegancka suknia, jaką mam – Raffaella





113





rzuciła skromne spojrzenie na fałdy aksamitu. – To prezent od ojca, wiem, że kosztowała go zbyt drogo, ale chciał mi w ten sposób pokazać, jak bardzo mnie kocha.–Jak myślisz, co on teraz czuje, nic o tobie nie wiedząc – spytałem z niepokojem.

–Zostawiłam krótki list przed opuszczeniem domu. Jestem pewna, że potrafi mnie zrozumieć.

–Co napisałaś?

–Prawdę. Napisałam, że jadę do ciebie z wizytą i wrócę za kilka dni.

–I myślisz, że się nie martwi?

–Na pewno nie, bo mnie kocha i ma do mnie zaufanie. Jej słowa przywiodły mi na myśl Tommasa i poczułem silne

wyrzuty sumienia, bo oto miałem zdradzić naszą przyjaźń. On też pokładał we mnie wielkie zaufanie… Ale nie było już sposobu, by się cofnąć. Ukryłem, jak mogłem, te myśli przed wzrokiem Raffaelli.

–Na pewno już widział się z posłańcem, którego wysłałem do Rzymu, żeby go uspokoić. Twój ojciec może wreszcie odetchnąć z ulgą po strachu, jakiego mu narobiłaś. – Spuściłem oczy na suknię. – Bardzo dobrze wybrałaś, wyglądasz w niej poważniej.

–Przestałeś wreszcie widzieć we mnie dziecko? Odpowiedni strój czyni cuda! – zażartowała Raffaella.

–To się stało już w czasie mojej ostatniej wizyty u was. Wcześniej byłaś dla mnie tylko słodką, małą dziewczynką.

–Dlaczego ta suknia dodaje mi powagi? – spytała kokieteryjnie Raffaella i podniosła się z miejsca.

Nie mogłem się powstrzymać, żeby nie spojrzeć na jej piersi, które wydawały się jędrniejsze i większe niż podczas mojego pobytu w Rzymie.

–Nosisz gorset? – spytałem, czerwieniejąc na twarzy.

–Tak – odpowiedziała, uśmiechając się porozumiewawczo.





114





–Może właśnie dlatego…–Gorset nie ma wpływu na kształt moich piersi, to spadek po matce – wyjaśniła Raffaella dumna z atrybutów swej kobiecości.

Ta rozmowa przyprawiała mnie o zmieszanie. Próbowałem pomyśleć o całym szeregu świętych z kalendarza liturgicznego, policzyłem do dziesięciu po łacinie i wróciłem do greckiego zera. Nie było szans, żebym się uspokoił i zignorował obecność tej dziewczyny o pięknym ciele.

–Więc dlaczego używasz gorsetu? – zapytałem, byle coś powiedzieć, bo moje myśli krążyły gdzie indziej.

Dziewczynę zadziwiło bezsensowne pytanie, lecz odpowiedziała z wielką naturalnością, tak jakby to zrobiła wobec najbliższych przyjaciółek.

–Gorset wyszczupla talię, podnosi piersi i podkreśla dekolt – Raffaella spojrzała na swój biust, po czym kontynuowała: – Przyznam, że nie ściskam się zbyt mocno, bo nie lubię. Noszę go ze względów formalnych, ale brak gorsetu nie miałby u mnie żadnego wpływu na linię talii i kształt piersi… Czasem czuję, jak moje ciało wrze. Myślę, że to normalne w tym wieku.

–Cokolwiek by to było, jesteś piękną kobietą nawet w habicie – nawiązałem do przebrania, które musiała mieć na sobie przez cały dzień.

Raffaella podniosła ku mnie swe łagodne oczy.

–Co takiego czyniło mnie piękną w habicie?

–Świadomość, że pod spodem jesteś ty. Chociaż ciało było niewidoczne i nie prześwitywało przez tkaninę, to sama świadomość, że jest tam ukryte, była bardzo kusząca. To nie wiąże się z estetyką, tylko z poznaniem.

–Taka gra wyobraźni – doszła do wniosku dziewczyna.

–Tak, dziwna gra.

–Myślałeś o tym trochę tego ranka?

–Przyznam, że tak – odparłem szczerze.