Inkwizytor(36)
Znów zaskoczyła mnie tą prostą refleksją i zmusiła do namysłu, bo chciałem odpowiedzieć tak jak to czułem w sercu, bez wdawania się w skomplikowane racje, których pewnie by nie zrozumiała. Położyłem jedną dłoń na jej ramieniu, a drugą podniosłem powoli, wskazując na biedaków, którzy stali z osiołkami objuczonymi mięsem i warzywami.
–Byłby tam… Byłby wśród nich. Jestem tego pewien – mruknąłem.
Raffaella uśmiechnęła się, pełna niepohamowanej radości.
–Jesteś uczciwy – zawołała ze szczególnym blaskiem w oczach. – Wiesz co…? Myślę, że Pan Jezus jest z ciebie bardzo zadowolony, bo jesteś dobrym nauczycielem.
Odpowiedziałem uśmiechem bez słów i zaproponowałem dalszą przechadzkę w stronę spichrza, sadu i zabudowań gospodarskich.
–Ty sam tego wszystkiego doglądasz? – zdziwiła się na widok rozległych przestrzeni.
110
–Jasne, że nie. Odpowiedzialnym jest jeden z braci, który musi zdać sprawę opatowi. Ja odpowiadam tylko za to, co dotyczy inkwizycji. Gdybym miał jeszcze zajmować się sprawami klasztoru, mogłoby mi zabraknąć tej jasności umysłu, jakiej wymaga moja funkcja. Nie stać mnie na luksus popełniania błędów, bo w wielu wypadkach nawet drobna pomyłka jest nie do naprawienia.Raffaella stanęła i spojrzała mi prosto w oczy.
–O której muszę wyjechać?
–Już teraz – powiedziałem ze smutkiem.
–Szkoda… – westchnęła.
–Ja też tak czuję, wierz mi. Twoja obecność i sposób patrzenia na świat są dla mnie wielką radością. Dają ukojenie mej duszy.
–Zostało niewiele czasu. Musimy się pożegnać i zaczekać, aż los zgotuje nam nowe spotkanie. Nie zapomnisz o mnie?
–Nie zapomnę, Raffaello – powiedziałem, zdejmując niewygodny kaptur z jej głowy. – Uczucia nie gasną, tylko dojrzewają w miarę upływu czasu. Taka jest moja filozofia.
–Gdybyś odczuwał miłość, pojąłbyś, jaki to ból rozdzielać coś, co samo, bez żadnego nakazu, się złączyło.
–Skąd wiesz, że nie czuję miłości?
–Ja nigdy nie oddaliłabym się od mej miłości. A ty?
–Nie oddalam się od mojego Boga. Tak samo jak ty nie chcesz oddalić się ode mnie – odparłem.
Te słowa kierowałem raczej do samego siebie, a nie po to, żeby przekonać ją o mojej wierności Bogu. Starałem się znaleźć siłę potrzebną do odparcia pokusy.
Raffaella patrzyła na mnie z młodzieńczą słodyczą w oczach czystych, poważnych, z wyrazem kobiecej dojrzałości, jaki rzadko widuje się u dziewczyny w jej wieku.
–Wracajmy, jeśli chcesz, żebym już wsiadła do powozu. Spuściłem wzrok i zamyśliłem się. Ona podporządkowała
się mej decyzji, poniosła klęskę, lecz nie histeryzowała i przyjęła
111
swój los z wielką odwagą i szlachetnością. Nigdy nie wątpiłem, że tak właśnie postąpi.–Dobrze – odparłem, niewiele myśląc, jakbym recytował rolę, powierzoną mi przez los w tym dramacie. – Więc wracajmy.
Raffaella zrobiła kilka kroków i zatrzymała się, bo nie szedłem za nią,
–Mam iść sama? – zapytała cichutko.
Runął ochronny mur, jaki latami wznosiłem uporczywie wokół siebie. Runął na widok oddalającej się kobiecej sylwetki. Pospieszyłem za nią, obnażyłem mą duszę, jakby od tej odpowiedzi zależało całe moje życie, stanąłem blisko, twarzą w twarz i spytałem:
–Wciąż myślisz, że jestem dobrym człowiekiem?
–Tak.
–I będziesz tak o mnie myśleć, niezależnie od tego, co się stanie?
Dziewczyna patrzyła, nie rozumiejąc.
–Co chcesz powiedzieć…?
Moje usta poszukały jej ust i pocałowałem ją. Raffaella najpierw się zdziwiła, ale zaraz potem odpowiedziała z całkowitym zapamiętaniem. Ten pocałunek rozdarł moje życie na dwie części. Czułe wargi dziewczęce, które tyle mnie nauczyły i rozpaliły w mym sercu płomień, zepchnęły moje zasady nad brzeg przepaści. Nic nie myślałem, tylko całowałem ją namiętnie. Jedynymi świadkami tego aktu, niegodnego Wielkiego Inkwizytora DeGrasso były zwierzęta w przyklasztornej zagrodzie.
15
Znów noc zapadła nad klasztorem z nieśmiałym blaskiem księżyca w nowiu, zimnymi wichrami i wyciem zgłodniałych wilków. Byłoby nieostrożnie wyjeżdżać o tej porze, kiedy
112
wychodzą na drogę włóczędzy w poszukiwaniu łatwego żeru i zagrażają wszystkiemu, co się porusza. Ewidentne niebezpieczeństwo czyhało za murami, ale dla mnie tej nocy wróg przedarł się przez grube ściany i dotarł do samego serca klasztoru.Po tym, jak pocałowałem Raffaellę, zdecydowałem przełożyć jej wyjazd. Była to niespodzianka dla niej i dla wikarego, który ponownie musiał przygotować pokoje dla dziewczyny i zawiadomić eskortę, że na razie nie będzie żadnej podróży. Rivara był ze mną szczery i nie ukrywał zmartwienia, że Raffella pozostanie dłużej w naszym domu; plotki szybko się rozchodzą i mogą zaszkodzić mojej, jak dotąd, niepokalanej reputacji. Miał rację, wiem, ale i ja miałem swoje racje. Musiałem dalej iść drogą, która przed chwilą mi się objawiła, odkryć tajemnicę miłości raz na zawsze i do końca.