Reading Online Novel

Inkwizytor(111)



–A co wiesz? – zapytał Tami.

–Jeszcze niedawno nie zdawałem sobie sprawy, że ta sprawa ciągnie się za mną niemal od początku mojej działalności





320





inkwizytora. Przez wiele lat byłem na tropie Szmaragdowego Kodeksu, nie wiedząc, czego naprawdę szukam. Dla mnie była to tylko księga zaklęć, bardzo dobra księga, i rozumiałem, że Kościół chce ją odzyskać, gdyż przywiązuje do niej taką samą wagę jak do walki z czarownicami używającymi tych zaklęć. Idąc po śladach Necronomiconu, dotarłem aż tutaj. Mam jedynie słabe pojęcie o zawartości tych ksiąg, ale sam jestem świadkiem, jak wiele energii włożono w ich poszukiwanie, co dowodzi, że musi być ku temu ważna przyczyna. To, co do tej pory usłyszałem o hipotetycznej mocy ksiąg, po stokroć uzasadnia wszystkie podjęte środki.–Nie znasz treści ksiąg, ale przeczuwasz, że mogłoby się zdarzyć coś strasznego, gdyby znalazły się w niepowołanych rękach – powiedział Tami.

–O to właśnie pytam. Co jest w tych księgach? Czy możecie mi potwierdzić, że…

–Nie – odparł stanowczo Tami. – Nie teraz. Pomyśl o tym, co powiedziałem. Już wiesz, kim jesteśmy i jakie mamy zamiary. Przemyśl to sobie spokojnie, bo stoisz przed podjęciem niezwykle ważnej decyzji. Pozwól naszym słowom fermentować w twych myślach. Potem zajmiemy się tym, co cię tak bardzo frapuje. Jeśli zechcesz nam pomóc, masz pełne prawo wiedzieć, co zawierają te księgi. Przyjdź wieczorem.





XVII

KSIĘGI



44





Zgodnie z obietnicą, o zmroku ponownie pospieszyłem pełen ciekawości do celi więziennej jezuity. Tym razem, w przeciwieństwie do porannej sesji, zastałem Giorgia Carla Tamiego rozbudzonego; na twarzy miał dziwny grymas zadowolenia i emanował na nowo duchem walki. To nie będzie walka z bronią w ręku, lecz na ostre słowa, które – dobrze użyte – potrafią przebić się przez pancerz mojego urzędu i przemienić sędziego Kościoła w sojusznika bractwa. Zachwycony zręczną retoryką Tamiego zacząłem wreszcie doceniać teologów Towarzystwa Jezusowego. Wyobrażałem sobie nadchodzącą rozmowę jako dialektyczny pojedynek między jezuitą i dominikaninem, między misjonarzem i prawnikiem; pojedynek wytrawnych znawców prawa kościelnego, gotowych wspólnie przedzierać się przez ścieżki, które doprowadzą do centrum labiryntu konspiracji i herezji.Zatrzymałem się w progu celi, żeby poprosić jednego ze strażników o zamknięcie drzwi i niewpuszczanie tu nikogo więcej. Następnie podszedłem do Tamiego, który leżał w swoim barłogu, i usiadłem przy nim. Jezuita obserwował mnie z blaskiem w oczach jak człowiek, który marzy o uniknięciu stosu.

–To dla ciebie – powiedziałem, wyciągając spod ubrania pół salami, trochę sera i bukłak z winem.





322





–Dla mnie? – odpowiedział zdumiony.–Oczywiście… Przejrzyj się w wiadrze wody… Wyglądasz jak trup. Zjedz coś, dobrze ci to zrobi.

Jezuita przyjął pożywienie i zajadał się, nie bacząc na nic. Potrzebował pokarmu prawie tak samo jak powietrza do oddychania; połykał łapczywie i krztusił się co chwila.

–Spokojnie, Giorgio. Nikt ci tego nie odbierze. Nie spiesz się tak.

Tami odpowiedział, nie przerywając mlaskania i przysuwając do ust bukłak z winem.

–Wypróbuj na sobie skutki twoich kar. Zobaczysz, że po trzech dniach o suchym chlebie przestaniesz myśleć o dobrych manierach. Wiem, że to mało wykwintne, ale zaprawdę powiadam ci, że mój żołądek jest despotą, który dziś poświęca elegancję dla własnych potrzeb.

Skończywszy jeść, ksiądz umościł się wygodniej w barłogu, obciągnął na sobie ubranie, splótł dłonie na podołku, westchnął i już był gotów do rozmowy. Nadeszła chwila prawdy.

–Teraz mi powiedz wszystko, co wiesz o księgach – zagadnąłem słodko i łagodnie jak ksiądz podczas spowiedzi.

Jezuita popatrzył na mnie w milczeniu i zaczął mówić:

–Zgoda, ekscelencjo DeGrasso. Tylko słuchaj uważnie i nie przerywaj, chyba że czegoś nie rozumiesz. Porzuć od razu upór i niedowierzanie, nie wdawaj się ze mną w czcze dyskusje, bo nie zamierzam mówić do skały.

–Czy skała przyniosłaby jeść wygłodzonemu? – zapytałem pokornie, żeby okazać swą dobrą wolę.

–Jasne, że nie. Przyznaję, że masz ludzkie odruchy. Ale jeśli chcesz wysłuchać mnie do końca i pojąć znaczenie tego, co ci powiem, musisz wyzbyć się wszelkich uprzedzeń, bo w przeciwnym razie zabrzmi to dla ciebie jak niewinna bajka.

–W porządku, możesz na mnie liczyć. Ale przejdź wreszcie do tematu – powiedziałem zniecierpliwiony.