Reading Online Novel

Inkwizytor(29)



–Mam dla was wiadomość, ojcze przeorze – zaczął Rivara; ciepło jego oddechu zmieniało się w lekkie obłoczki pary. – Uważam, że to powinno zostać między nami, jeśli taka jest wasza wola.

–Hmmm… Tutaj mamy za świadka jedynie ten mroźny wiatr – odparłem, patrząc na morze. – Słucham.

–W nocy przyjechał drugi powóz z Rzymu. Zająłem się nim osobiście. Nikt oprócz mnie o tym nie wie. Macie wizytę…

Podniosłem brwi, żeby wyrazić zdziwienie, po co ta tajemniczość. Wikariusz zrobił przerwę i wyraźnie zastanawiał się nad doborem właściwych słów, aby przekazać mi to, co ma do powiedzenia.

–Słucham – powtórzyłem dobitnie.

–Pomyślałem, że chodzi o coś ważnego, i udzieliłem przybyłej osobie gościny. Chyba dobrze zrobiłem…

–Dość tych zagadek! Kto przyjechał?! – wykrzyknąłem z rozdrażnieniem.





91





–Ten ktoś… to jest… młode dziewczę.–Dziewczyna? – zawołałem kompletnie zaskoczony.

–Nazywa się Raffaella D'Alema, i mówi, że przyjechała do was z Rzymu.

Poczułem się tak, jakby serce przestało mi bić na chwilę, i wpatrywałem się nieruchomo w Rivarę, nie wiedząc, co powiedzieć.

–Zgodziłem się ją wpuścić, bo byłoby nieuprzejmie trzymać ją na mrozie. – Wikariusz zaczął się usprawiedliwiać; chyba odebrał moje spojrzenie jako mało przyjazne. – Wiem, że w życiu zakonnika młoda dama nie jest czymś „odpowiednim". Ludzie mają wtedy o czym gadać i na korytarzach aż huczy od plotek i domysłów. Ale nawet gdyby się okazało, że ktoś wam zrobił jakiś żart lub że to zwykłe nieporozumienie, nie musicie się martwić, ojcze przeorze. Umieściłem tę osobę z dala od niepożądanych oczu. Zamierzacie ją przyjąć…?

Uśmiechnąłem się nagle ku wielkiemu zdziwieniu wikariusza.

–Gdzie jest ta mała? – zapytałem jak poszukiwacz złota w labiryncie.

–Zamknięta na klucz w kaplicy pokutników – odparł wikariusz. – Nikt się o niej nie dowie, jeśli się stamtąd nie ruszy.

–Dobrze zrobiłeś, bracie, tak właśnie należało postąpić – powiedziałem serdecznie do wikariusza, patrząc prosto w jego poczciwe, niebieskie oczy i kładąc mu dłonie na ramionach. – Teraz rozumiem, dlaczego chciałeś porozmawiać na osobności i po co wyciągnąłeś mnie na tę przechadzkę. Przygotuj dla niej pokój i posiłek. Nie mów nikomu, że tu jest, i dopilnuj, żeby na rano był gotowy powóz z eskortą, który odwiezie ją do Rzymu. Noc spędzi w klasztorze.

Zostawiłem Rivarę samego i pospieszyłem do kaplicy jak najkrótszą drogą. Idąc, pozwalałem myślom kłębić się chaotycznie i nawet nie próbowałem nad nimi zapanować. Krążyły swobodnie, nie wiem, czy były dobre, czy złe, odpowiednie lub nie, jednego byłem pewien: za wszelką cenę musiałem ujrzeć





92





młodą Raffaellę. Pragnąłem tego tak bardzo, że nie myślałem już o świeżo zakończonym śledztwie w sali tortur ani o dziwnej rozmowie z kardynałem Iulianem i astrologiem. W pamięci miałem jedynie jej owalną twarz o gładkiej, białej cerze, czyste spojrzenie brązowych oczu i kasztanowe włosy… Jej piękne ciało… Znów nachodziła mnie pokusa. Nie umiałem powiedzieć, czy była aniołem wysłanym mi przez Boga na ratunek w tym zimnym, niepojętym świecie. Czy demonem, który zaczął już lizać mnie po twarzy, aby potem domagać się duszy na wieczne zatracenie.





V

MAGIA CIAŁA



12





Kaplica Pokutników znajdowała się na samym końcu wielkiego budynku klasztornego. Była niezwykle piękna w swej prostocie, lecz rzadko z niej korzystano w ciągu roku. Otwierano ją tylko przed Wielkanocą i na uroczystość świętych Piotra i Pawła. Ze względu na swe położenie kaplica stwarzała idealne warunki do prywatnych spotkań na osobności, a tego potrzebowałem.Oliwne kaganki na końcu długiego kamiennego korytarza świadczyły, że coś się tu ostatnio działo. Zapalił je wikariusz, aby rozjaśnić grobowe ciemności spowijające zazwyczaj tę część klasztoru. Ująłem zimną żelazną klamkę masywnych drzwi i w takt gwałtownego bicia serca wszedłem do kaplicy pogrążonej w absolutnej ciszy. Raffaella siedziała w drugim rzędzie ławek akurat na wprost ołtarza. Kasztanowe włosy połyskiwały pod grubym, czarnym szalem, który ją okrywał. Nie zauważyła mojego wejścia, więc zbliżałem się ostrożnie, żeby jej nie przestraszyć. Ale odwróciła głowę, zanim doszedłem, bo zdradził mnie cień na ścianie.

–Angelo – powiedziała ze słodyczą w głosie, po czym wstała, ale nie ruszyła się z miejsca.