Inkwizytor(30)
Widzieć jej twarz było dla mnie najlepszym prezentem, jaki dostałem w ciągu wielu lat. Spojrzenie Raffaelli dotknęło mego
94
serca; byłem tak zmieszany, że nie mogłem wydobyć z siebie głosu. Mało kto może się pochwalić, że inkwizytor nagle zaniemówił w jego obecności. Z pewnością czekała na jakąś reakcję z mojej strony – aprobatę lub reprymendę – gdyż stała nieruchoma niczym piękna rzeźba. Uśmiechnąłem się mimo woli. A wtedy ona podeszła i objęła mnie.–Raffaello – powiedziałem, przyciskając ją z uczuciem do piersi. – Coś ty najlepszego zrobiła?
–Proszę o wybaczenie, nie chciałam was narażać ani sprawiać kłopotów – powiedziała z twarzą wtuloną w moje ramię. – Wiem, że nie powinnam tu przyjeżdżać, ale ufam, że mnie zrozumiecie.
Wziąłem ją za ramiona i odsunąłem nieco, aby się lepiej przyjrzeć. Była zapłakana.
–Moja maleńka – wyszeptałem czule.
Nic dziwnego, że Raffaella była wystraszona. Powodowana nagłym impulsem uciekła z domu i przejechała wiele mil. Nie przestała być dzieckiem, chociaż właśnie przekonała się na własnej skórze, że rzeczywistość jest dużo bardziej skomplikowana, niż można by sądzić, i teraz bała się kary ze strony najbliższych. Jako człowiek i zakonnik miałem obowiązek pocieszyć tę strapioną duszę.
–Gdybym wcześniej wiedział, że przyjedziesz, kazałbym ściąć wszystkie kwiaty w dolinie, żeby przyozdobić tę kaplicę.
–Nie gniewacie się, panie? – spytała zdziwiona.
–Dlaczego miałbym się gniewać?
–Nie posłuchałam waszej rady… Pamiętacie, co mi powiedzieliście, kiedy chciałam wyjechać razem z wami?
–Pamiętam – odpowiedziałem, ocierając kciukiem łzę spływającąjej po policzku. – Czasem usta mówią szybciej niż serce. Bardzo się cieszę, że cię widzę.
Uśmiechnęła się, a ja z trudem stłumiłem westchnienie zachwytu.
–Ale to nie znaczy, że pochwalam twój wybryk… Naprawdę sądziłaś, że mógłbym się na ciebie gniewać?
95
–Nie… Spodziewałam się tego po was i nie pomyliłam się… Nie żałuję tego, co zrobiłam. – Raffaella trochę się uspokoiła.Nie mieliśmy zbyt wiele czasu. Przedłużanie rozmowy kolidowałoby ze względami ostrożności i z obowiązkami, jakie na mnie czekały, zwłaszcza że miałem jeszcze dużo do zrobienia przed Sermo Generalis, wielkim autodafe zaplanowanym na trzydziestego listopada na placu Świętego Wawrzyńca. Silny impuls przywiódł mnie do tej kaplicy: wiedząc, że Raffaella jest pod moim dachem, nie mogłem się powstrzymać, żeby jej nie zobaczyć. Domyślałem się, co nią powoduje. Ten uścisk, to spojrzenie mówiły same za siebie. Jeśli jest jeszcze coś innego, później mi o tym powie. Będziemy mieć jeszcze więcej czasu i lepsze warunki do rozmowy. Trzeba tylko zaczekać, aż przyjdzie noc.
–Raffaello – powiedziałem, biorąc ją za ręce. – Teraz muszę już iść. Powiem bratu, który cię tu przyprowadził… to wikariusz Rivara… żeby przygotował dla ciebie pokój na tę noc. Przyjdę wieczorem i zjemy razem kolację. Na razie zostań w kaplicy i nigdzie nie wychodź, chyba że z Rivarą. Za nic w świecie nie opuszczaj pokoju, kiedy już tam się znajdziesz. Chyba rozumiesz, ile ryzykuję, przyjmując cię w swoim klasztorze.
Co powiedziawszy, opuściłem kaplicę, a w drodze powrotnej znów naszły mnie wspomnienia z poprzedniego dnia, o których na chwilę zdołałem zapomnieć. Okrutne przesłuchanie, tortury, zeznanie Gianmarii, oskarżenie, że jestem dzieckiem z nieprawego łoża, nieoczekiwana wizyta kardynała Juliana i papieskiego astrologa, zagadka Corpus Carus… I jeszcze ta księga,
0 której – jestem tego pewien – nie powiedzieli mi wszystkiego. Niebawem wrócą ludzie, których wysłałem do Ferrary,
1 pierwsza część zadania – odnaleźć Necronomicon Gianmarii – będzie wykonana. Zbliżała się pora wyjazdu do Nowego Świata. Bardzo chciałem rozwiązać część z tych zagadek, które tak nagle i niespodziewanie pojawiły się na mej drodze.
96
13
Umieściłem Raffaellę w lepszym skrzydle klasztoru z przestronnymi pokojami, zarezerwowanymi dla przeora i ważnych gości. Zarządziłem, że kolację mają przynieść, postawić pod drzwiami, zapukać i od razu odejść, nie czekając na odebranie.Kiedy przyszedłem, zapukałem do drzwi cztery razy, tak jak ustaliliśmy z Raffaella, która miała przykazane nikomu nie otwierać. Zamek zadźwięczał i wielkie drzwi z drzewa orzechowego uchyliły się, żeby mnie wpuścić. Raffaella miała na twarzy radosny uśmiech, a resztki jedzenia świadczyły, że kolacja była bardzo dobra.