Inkwizytor(20)
–Nie powiedziałem, że to byli przyjaciele, tylko znajomi.
–A może… byli twoimi mecenasami? – zasugerowałem po cichu.
–Mecenasami? Co ja takiego mam, żeby bogacz chciał mi pomagać?
–Czyż nie jesteś artystą?
Eros lekko się uśmiechnął. Przez moment wydawał się szczęśliwy.
–Owszem, byłem… Ale bogaci szukają pajaców do zabawy, a ja byłem pajacem teatralnym i nie wysługiwałem się możnym.
Członkowie trybunału zachowali milczenie, jedni słuchali z uwagą, inni byli już zmęczeni. Nie rozumieli, czemu to ma służyć, zwłaszcza że nagle zmienił się ton i kierunek przesłuchania, z
–Lubiłeś grać w teatrze?
–Owszem. Miałem zajęcie, robiłem to, co chciałem, i miałem pieniądze… Miałem czas poznać i zrozumieć życie. Dużo podróżowałem z teatrem.
–A wiesz, że twoim występom towarzyszyła śmierć. Morderstwa i diabelskie rytuały… Wszędzie tam, gdzie grała wasza trupa teatralna.
–Jak mogę nie wiedzieć? Spędziłem cztery lata w więzieniach Świętego Oficjum i domyślam się, że Wasze Wielmożności mają mnie za mordercę.
Wolałem zmienić temat, żeby nie zbaczać z drogi do celu.
–Ciekawe… Zadziwia mnie twoja wiedza. Zwłaszcza że twoje nazwisko nie figuruje w żadnej kartotece uniwersyteckiej. Czyżbyś studiował pod innym nazwiskiem?
–Nigdy nie chodziłem do szkoły – powiedział Eros, podnosząc oczy. Miał dumne, harde spojrzenie.
–Już kiedyś przyznałeś, że znasz parę języków. Podtrzymujesz tę wypowiedź?
67
–Podtrzymuję. Czytam, piszę i mówię po łacinie i w grece.–A po niemiecku? – spytałem, opierając się na stole i patrząc mu prosto w twarz.
–Znam tylko kilka słów.
–Twoja znajomość teologii znacznie wykracza poza poziom wiedzy ludzi niewykształconych.
–Być może.
–Czy to możliwe, że człowiek, który obcował z bogaczami i arystokratami, zwiedził najważniejsze miasta Starego Kontynentu, mówi kilkoma językami, jest wykształcony, choć nie uczęszczał na żaden uniwersytet, zna dobrze Biblię i dyskutuje o teologii jak wytrawny uczony… Myślisz, że taki człowiek mógł sam dojść do wszystkiego? Naprawdę chcesz mnie przekonać, że sam się tego wszystkiego nauczyłeś w samotności?
–Dokąd zmierzacie? – zdziwił się przestępca.
Na chwilę zapadła cisza, zanim podjąłem kolejny temat.
–Zadam pytanie… Mam nadzieję, że zrozumiesz moje słowa i odpowiedź będzie rzetelna.
Gianmaria chciał się uśmiechnąć, ale wyszedł mu tylko wstrętny grymas. Skorzystałem z okazji i wystrzeliłem z pytaniem, które poszybowało jak lanca.
–Co wiesz o Necronomiconiel Eros speszył się. Ale nie na długo.
–Kto wam o tym powiedział?
Członkowie trybunału obserwowali tę scenę, nic nie rozumiejąc.
–Ktoś, kto wie o wszystkim – skłamałem.
–Zdrajca… Czym mu zapłaciliście za tę plotkę? Darowaniem życia?
–Dziwi cię to? Wszystkie szczury sprzedadzą się za ser. Ty też. Jeszcze będziesz mnie błagał o łaskę. A teraz mów o książce…
–Co wam powiedzieli? – dopytywał się czarownik.
–Ze ją ukrywasz.
68
–To kłamstwo. Okłamali was. Wszyscy więźniowie was okłamują.–Wiem, że ukryłeś Necronomicon w ciemnym i okropnym miejscu – stwierdziłem.
Oczy Erosa zabłysły gniewem.
–Tego nikt nie mógł wam powiedzieć. Uśmiechnąłem się. Spojrzałem na heretyka i przeniosłem
wzrok na trybunał.
–Ich możesz omotać swymi kłamstwami. Możesz ich wzruszyć albo rozdrażnić swoimi teatralnymi chwytami, ale nie mnie. Ja jestem Inkwizytorem Generalnym, znam diabła i jego sztuczki. Mów o książce albo śledztwo będzie bardzo bolało…
–Dokąd zmierzacie, ekscelencjo DeGrasso? – napierał coraz mocniej przestępca.
–Sam termin Necronomicon… coś ci mówi?
Eros opuścił głowę. Nieśmiały, dziwny uśmiech przebiegł po jego twarzy. Podniósł na mnie oczy – wąska nitka śliny zwisała mu z ust – i powiedział:
–Nie więcej niż wam, panie Inkwizytorze Generalny. Wyczułem ironię i zaripostowałem:
–Przekonajmy się… Co to jest Necronomicon?
–Apokryf diabła…
Cała sala zadrżała z niepokoju. Wszyscy patrzyli na mnie zaalarmowani, bo usta Erosa zaczęły wyrzucać ponure wiadomości i nikt nie wiedział, którędy pójdzie Czarny Anioł.
–Dlaczego tak mówisz? – spytałem.
Gianmaria wstrzymał oddech i zastanowił się. W chwilę potem mówił chrapliwym głosem tajemnicze słowa: