Inkwizytor(90)
–Widzicie? – rzekła madame Tourat. – Brak podekscytowania w tym wypadku jest rzeczą naturalną. Trudno ulec pożądaniu, kiedy zawodzą nas zmysły. Nieraz to wręcz niemożliwe, nawet gdyby się było królem rozpłodowców.
Dziewczyna przerwała fellatio, którego jedynym efektem była strużka śliny na członku Giovanniego. Chłopak słuchał Wielkiej Czarownicy w zawstydzeniu z nieprzytomnym spojrzeniem. Został wybrany, żeby inni mieli z tego zadowolenie, a nie on. W tym momencie madame Tourat dała mu się napić wywaru z moździerza i trzeba przyznać, że nie skąpiła poczęstunku. W salonie zaszumiało: wszyscy chcieli zobaczyć, co dzieje się po wypiciu magicznego napoju. Skutki nie dały na siebie długo czekać: młody notariusz zaczął bredzić, jakby postradał rozum, i zachowywał się w sposób nie do poznania. Złapał dziewczynę za uszy, zmuszając do kontynuowania fellatio. Ale to nie wszystko…
Nagle wstał. Niepohamowany jak bestia odepchnął uczennicę, podbiegł do dziewczynki zbryzganej kogucią krwią, leżącej na pentagramie. Zerwał z niej resztki ubrania i obmacywał lubieżnie, aż dotarł do dziewczęcego sromu. Widowisko okazało się miłym zaskoczeniem dla zgromadzonych. Dookoła rosło podniecenie. Pragnąłem, żeby ziemia rozwarła się u mych stóp i pochłonęło mnie piekło. To moja wina, że Giovanni poważył się na tak straszliwe bluźnierstwo. Byłem tego pewien.
260
–Patrzcie! Obserwujcie, co za ogień bucha z tego chłopca. Podziwiajcie cudowne dary królestwa diabelskiego – wołała rozegzaltowana madame Tourat, sama najbardziej podniecona obscenicznym widowiskiem.Giovanni był na skraju paroksyzmu, kiedy wchodził w pokrwawioną dziewczynkę, która leżała nieruchomo, nieobecna duchem. Do orgii przyłączyła się urodziwa pupilka, starając się uszczknąć coś dla siebie. Madame Tourat wraz z innymi uczennicami utworzyły krąg wokół tej trójki, obserwując uważnie każdy gest Giovanniego. Kiedy zorientowały się po wyrazie jego twarzy, że lada moment nastąpi wytrysk, madame Tourat szybko przyklękła, wyrwała członek młodzieńca spomiędzy ud dziewczynki i włożyła go sobie do ust, żeby przyjąć rwący strumień nasienia. Gkwanni padł wyczerpany na podłogę, uczennice na próżno próbowały go jeszcze ożywić i zachęcić do nowych swawoli, podczas gdy madame Tourat łykała spermę z widocznym zadowoleniem.
Był to zaledwie początek niesamowitej orgii, która rozkręciła się na dobre, kiedy wszyscy spróbowali wywaru. To, co się działo, było oczywistym kultem diabła, który – choć sam niewidoczny – uwidaczniał się w zachowaniu swych wasali. Tej nocy znienawidziłem heretyków ze wszystkich sił, jak zarazę, i zrodziła się we mnie bezgraniczna fobia wobec kobiet, ich odrażających, lubieżnych ciał, które pozbawiają cię człowieczeństwa i zamieniają w jeszcze jedną bestię pośród stworzeń. Zapragnąłem żyć długo i w dobrym zdrowiu tylko po to, żeby zmieść z powierzchni ziemi te nędzne pasożyty i doprowadzić je tam, gdzie ich miejsce: na stos.
Podniecona madame Tourat rozmazywała sobie na piersiach nasienie swoich gości i korzystała z każdej okazji, by podsuwać biust mężczyznom w stanie ejakulacji. Na koniec, kiedy wszyscy legli znużeni w fotelach lub na podłodze, Wielka Czarownica podeszła do mnie.
–Nie wypił pan wywaru. Dlaczego? Czy jest jakaś przeszkoda? – odezwała się, stojąc przede mną całkiem naga z bryzgami spermy na ciele.
261
–Nie ma żadnych przeszkód – odparłem obrzucając jej ciało spojrzeniem – ale nie odpowiada mi moment ani miejsce.Wiedźma kusiła dalej.
–Nie odpowiada panu to miejsce – spytała, pokazując rozwarty srom.
–Miejsce może być, ale nie teraz – rzekłem, udając podziw dla różowego krocza.
–Czy to pan zapłacił piętnaście dukatów za coś, czego nawet pan nie spróbował?
–Piętnaście dukatów to dla pani dużo pieniędzy? – zapytałem z uśmiechem.
Pułapka była gotowa.
–Jasne, że dużo – odparła czarownica.
–A więc nie odrzuci pani pięćdziesięciu dukatów… jeśli powiem, że w zamian pragnę wypróbować działanie wywaru sam na sam z panią – kontynuowałem, a oczy madame Tourat zabłysły na dźwięk mych słów. Podeszła jeszcze bliżej i skarciła mnie żartobliwie, szepcąc kusząco do ucha:
–Widzę, że nie żałuje pan pieniędzy, żeby pofolgować chuci, kawalerze.
–Mam w tym kupiecki interes. Co prawda handluję jedwabiem, ale zamierzam poszerzyć swą działalność… do spółki z panią.
–W jakim sensie, panie…? – spytała madame Tourat. Najwyraźniej udało mi się rozbudzić w niej zainteresowanie.