Home>>read Inkwizytor free online

Inkwizytor(91)

By:STURLESE PATRICIO


Moja strategia zaczynała przynosić owoce.

–Angelo. Po prostu Angelo.

–Dobrze, Angelo. Czego oczekuje pan ode mnie oprócz tego, co widział pan tej nocy?

–Chcę, żeby pani urządzała takie zebrania jak to na mojej ziemi. Chcę sprzedawać ten wywar w całych Włoszech, a nawet w imperium tureckim, w Grecji i na Ziemi Świętej. A pani będzie właścicielką fortuny i posiadłości ziemskich oraz moją protegowaną w Genui. Pomogę pani wejść do najlepszego





262





towarzystwa, dzięki czemu pomnoży pani swój majątek i zyska wiele przyjemności.–Od czego zaczynamy? – spytała madame Tourat gotowa na wszystko, nie spuszczając z oka moich warg.

–Spotkanie we dwoje. Bez gości. Tylko pani i ja.

–Jakiego rodzaju spotkanie? – szepnęła podniecona i zarazem podniecająca.

Uśmiechnąłem się lekko.

–Takie, żebym mógł pić z pani „naczynia", madame Tourat – odpowiedziałem, wpatrując się bezwstydnie i lubieżnie w jej wzgórek łonowy.

Czarownica roześmiała się.

–Spotkanie z panem będzie prawdziwą przyjemnością. Kiedy?

–Jutro wieczorem. U pani w domu.

–Zgoda. Zobaczymy, czy powiedzie się nam w interesach… Otrzymam na początek obiecane pięćdziesiąt dukatów?

–Oczywiście. To będzie drobna zaliczka na konto wspaniałej kariery nowej czarownicy włoskiej.

Tak jak uzgodniliśmy, następnego dnia pojawiłem się w jej domu. Nawet nie podejrzewała, że podpisała na siebie wyrok śmierci.





34





Przybyłem punktualnie na umówione spotkanie jak człowiek interesu zaciekawiony nowym przedsięwzięciem, po którym obiecuje sobie korzyści nie tylko handlowe. Na początku madame Tourat nieufnie rozglądała się dokoła, czy ktoś mi nie towarzyszy; z pewnością obawiała się zasadzki. Przekonał ją wyraz zadowolenia na mej twarzy, jaki przybrałem na jej widok. Na wszelki wypadek zapytała:–Sam pan przyszedł, prawda?

–Oczywiście, madame. Już powiedziałem, że to sprawa





263





między nami. Tylko pani i ja – odparłem z kurtuazją. Czarownica szybko ułożyła usta w rutynowy uśmiech i otworzyła szerzej drzwi.–W porządku, Angelo. Twoja propozycja bardzo mnie zaintrygowała. Chętnie wysłucham, co masz do powiedzenia.

–Powiedziałem już prawie wszystko. Teraz możemy przejść do szczegółów naszego przedsięwzięcia.

Madame Tourat słuchała uważnie.

–Będę szczery. Podzielimy się zyskami po połowie.

–Na czym ma polegać moja praca, Angelo?

–Pani będzie urządzać w bezpiecznych miejscach takie zebrania jak to wczorajsze, przygotowywać magiczne wywary i dostarczać rozkoszy.

Wiedźma pogładziła medalion i spytała oględnie:

–Skąd pan wie, że w pańskim kraju będę szczęśliwsza i powiedzie mi się lepiej niż tutaj? Co zyskam, przenosząc się do Genui?

–Mam możnych przyjaciół i klientów, madame, gotowych wydać fortunę na magiczną noc, noc rozkoszy, noc czarów. Czy nie byłoby przyjemnie tarzać się w pieniądzach po każdym sabacie?

–Hm… brzmi kusząco… Ale co na to Kościół i inkwizycja?

–Wszak hugenoci też prześladują czarownice.

–To prawda, Angelo, ale tutaj znam każdą dziurę, wiem, gdzie się ukryć. W Genui nie mam takich możliwości. Gdzie się podzieję, gdy przyjdzie uciekać przed gorliwymi katolikami, fanatykami religii? – Mówiła o ludziach mego pokroju.

–Zamieszka pani u mnie, madame, proszę się o to nie martwić. Mury mojej rezydencji zapewnią pani bezpieczeństwo. Posiadam starą fortecę na obrzeżach miasta. Idealne miejsce na magiczne seanse. Tam będzie pani bezpieczniejsza niż królowa w swym pałacu.

–Widzę, że umie pan dobijać targu – rzekła czarownica z nieufnym uśmiechem. – Świetny z pana kupiec albo… znakomity oszust.





264





Popatrzyłem jej w oczy, wyciągając z kieszeni płaszcza wypchaną sakiewkę.–Proszę bardzo.

–Co to? – mruknęła, nie rozumiejąc mego gestu.

–Pięćdziesiąt złotych monet, tak jak obiecałem minionej nocy? Zapomniała pani?

W chciwych, szeroko otwartych oczach wiedźmy pojawił się błysk – niemy wyraz tłoczących się w głowie myśli. Od razu zmieniła zachowanie. Bez wątpienia zależało jej na pieniądzach, zresztą sama to powiedziała wczoraj.

–Zarobi pani tyle na czarach dla wieśniaków? – spytałem z miną zblazowanego kupca. Po raz pierwszy grałem jakąś rolę i muszę przyznać, że świetnie mi to szło.

Czarownica podumała w milczeniu i oznajmiła stanowczo:

–Zgadzam się.

Połknęła haczyk do końca. Teraz powinienem użyć podstępu, żeby w pełni wykorzystać sprzyjającą sytuację. Nie zapomniałem, że oprócz wiedźmy mam dostarczyć podręcznik z zaklęciami, będący w jej posiadaniu. Musiałem się upewnić, że zabierze go w podróż. Teraz należało poprowadzić śledztwo pod tym kątem, więc zmieniłem temat rozmowy.