35
szyznaj nie
ciała zadręczonych na śmierć kobiet ze śladami rytualny praktyk uznanych za satanistyczne. Zatrzymano Gianmarię, sprawiedliwość świecka była bezradna. Dopiero oskarżę o czary spowodowało, że pozbawiono go wolności i przek no Inkwizytorowi Generalnemu Veneto w roku 1593. Znalezi no przy nim zeszyty z dziwacznymi zapiskami i zakaz; książki o demonicznej treści. Jedyne, co go za to spotkało, odosobnienie i zdaje się, że Republika Wenecka zastosowała pewien manewr: nie mogąc oskarżyć diabelskiego Paj
0 zbrodnie, władze pozbyły się kłopotu, przekazując Świętemu Oficjum. Od początku byłem zaskoczony Eros› Gianmaria; miast wulgarnego heretyka znalazłem w nim osol równie uczoną jak perwersyjną. Mówił płynnie po greci
1 łacinie, znał kilka niemieckich słów. Za dużo jak na chłop kiego syna, za jakiego się podawał.
Lektura materiałów z procesu w Wenecji odświeżyła zn mi wcześniej informacje i nie znalazłszy nic nowego, grążyłem się w rozmyślaniach. Musiałem wybrać odpowie haczyk i przynętę, żeby tym razem ryba chwyciła. Nagle 1 sobie uświadomiłem i już wiedziałem, jaką przyjąć strategii co prawda Inkwizytor Generalny Veneto przesłuchiwał En Gianmarię, ale nie do końca, proces bowiem został na; wstrzymany z jakichś bliżej nieznanych, biurokratyczn; powodów i postanowiono przenieść więźnia do Genui. Ni wyraźniej ktoś był zainteresowany utrzymaniem go przy życi Tak pochłonęły mnie te rozważania, że cały się wzdrygnął gdy poczułem czyjąś rękę na ramieniu.
–Proszę o wybaczenie – usprawiedliwiał się brat Ge; do – nie chciałem was przestraszyć. Mam tu coś na te: rzeczonej książki, co prawda niezbyt wiele, kilka notatek grecku sporządzonych przez Kościół prawosławny przed scl mą. Proszę obchodzić się bardzo ostrożnie z tymi papiei
Kiwnąłem potakująco głową, wciąż czując w sercu skui przestrachu.
–Jeśli mogę się jeszcze przydać…
36
. Nie, bracie, dziękuję… A właściwie tak. Może jest w de-ozycie jakiś przedmiot odebrany heretykowi, kiedy przebywał i Wenecji. Było to w tysiąc pięćset dziewięćdziesiątym trzecim._ Nie sądzę – odrzekł mnich. – Wszystko zostało
yam przekazane, kiedy przeszedł pod waszą jurysdykcję. Me sprawdzę.
Ponownie zniknął w głębi sali, a ja wziąłem pergamin ostrożnie podsunąłem bliżej świecy, żeby lepiej widzieć, jreckie litery ułożyły się od razu w sensowną całość:
–NeKpovon.tKOV – Necronomicon
Szatańska biblia karmazynowej pustyni. Księga czarnej magii z dziwaczną, zakazaną metafizyką astralną. Zawiera zaklęcia, które ożywiają i przyciągają demony starego świata.
Necronomicon została potępiona w XI wieku przez patriarchę Michała z Konstantynopola. Nasz Święty Kościół uznaje ją za haniebny wytwór sztuk diabelskich i żywe świadectwo Szatana na tej ziemi.
Księga ta jest antyświadectwem Chrystusa i jej stronice powinny spłonąć jak najszybciej.
Pozostałe siedem stron zawierało tylko przestrogi i fakty listoryczne niewnoszące nic nowego do wiedzy o treści księgi, popiera na samym końcu, tuż przed podpisem, figurowała pszcze jedna przestroga i prośba Kościoła wschodniego, napisa-i ręką, która już ponad dwieście lat temu zamieniła się w proch:
Niech Bóg wybawi ludzi od tej księgi, gdyż bestia patrzy i widzi poprzez nią i swych czarowników.
GIORGOS GKEKAS Tesaloniki, czerwiec 1380
37
Mnich zbliżył się cicho i postawił przede mną szkatuł] – Szczęście wam dopisuje – powiedział wesoło. – wiem, dlaczego tu jeszcze jest, bo przecież przekazano wszystkie rzeczy heretyka zarekwirowane zaraz po uwięzi w Wenecji.Ciemna, brudna i zniszczona płaskorzeźba na wieczku prz stawiała biblijnego demona. Oderwałem wzrok od szkatu i patrzyłem na światło świecy; nagły dreszcz wstrząsnął m ciałem. Przeraziła mnie myśl o „realnym" istnieniu diabłi
II
DROGA W CIEMNOŚĆ
4
Wracałem do domu Tommasa wzdłuż brzegu Tybru. Węd-iwka zawiodła mnie przed Castel SanfAngelo, starą, maje-atyczną fortecę wojskową, która strzeże przejścia prowadzą-ego wprost do serca Watykanu. Zamek wzniesiony na miejscu awnego mauzoleum cesarza Hadriana jest nie tylko miejskim astionem, lecz również bezpiecznym składem złotych monet ląjdujących się w posiadaniu Kościoła, które szacuje się na rtery miliony eskudo. Fortecę zwieńcza srogi archanioł; wy-ląda, jakby strzegł bogactw z wysokości, a zarazem próbował osięgnąć niebios w porywie uniesienia. Przystanąłem, żeby bej rzec twierdzę z mostu łączącego oba brzegi Tybru. Oparłem ę łokciami o balustradę i patrzyłem w dół, pozwalając myślom łynąć z biegiem rzeki.Dziwne to były wody, zielone i spokojne, zapatrzone w siebie cojące. Paradoksalne przeciwieństwo miasta. Za każdym razem k patrzyłem na Tyber, dziwiła mnie ta obojętność na wszystko, o go otacza – może był już znużony widokiem tylu ludzi rzeglądających się w jego wodach. Miał w pamięci tysiące, rtki tysięcy twarzy i zapewne od dawna czuł niechęć do glądania nowych. Tyber jest arterią nawadniającą ziemie zymu. Jest arterią, która karmi starych i nowych mieszkańców istorią tego miasta. Wokół rzeki osnutych jest wiele legend,