Calvente chciał mi nalać wódki, ale odmówiłem. Wiedząc, że istnieje zwyczaj popijania po mszy, przygotowałem sobie wcześniej buteleczkę grappy. To był napój w sam raz dla mojego gardła, odpowiedni na tak uroczystą okazję. Wyjąłem małą butelkę, napełniłem kielich i już mogłem przyłączyć się do toastu.
–Zdrowie! – zawołał Calvente, wznosząc swoją szklankę. – Wesołych świąt Bożego Narodzenia!
Powtórzyliśmy jeszcze parę razy ten toast pod rozgwieżdżonym firmamentem. W pewnym momencie Calvente powiedział:
–Pamiętam, że pytaliście mnie o Circulus aeąuinoctialis. Chcieliście wiedzieć, kiedy znajdziemy się w pobliżu, a ja żartowałem, że wszystko jest podporządkowane biurokracji.
–To dla mnie bardzo ważne, panie admirale. Czy już jesteśmy blisko?
Admirał przymknął oczy, wypił jeszcze jeden łyk wódki
1 przystąpił do udzielania wyczerpującej odpowiedzi; nie potrzebowałem aż tylu informacji, ale słuchałem cierpliwie, bo admirał chciał się pochwalić swą wiedzą.
222
–Skoro płyniemy ze średnią szybkością sześciu węzłów – zastanawiał się głośno – i piętnaście dni temu opuściliśmy Teneryfę, to znaczy, że… zrobiliśmy już jakieś sześćset mil… To znaczy również, że niedawno przekroczyliśmy Tropicus cancri i jakkolwiek jeszcze nie jesteśmy na wodach działu, mogę was zapewnić, że to już całkiem blisko do Circulus.–Świetnie. Prawdziwy z was znawca, panie admirale – podziękowałem mu za wyjaśnienia.
–Czy to ważna informacja? – zapytał admirał z nagłym zainteresowaniem.
–Tak sądzę.
–No to macie szczęście. Możecie wywiązać się jak należy z otrzymanego zadania. Teraz jest właściwy moment.
Dobiegła końca noc wigilijna, szykowałem się do zdjęcia drugiej pieczęci. Zaczynał się dzień Bożego Narodzenia obchodzony już w świątecznym nastroju. Przed wschodem słońca wzięliśmy udział w nabożeństwie jutrzni, a na koniec dnia – w uroczystej mszy. Po każdej mszy dźwięczały kieliszki z alkoholem… A ja sięgałem po swoją buteleczkę grappy.
30
Tej samej nocy po świątecznej kolacji notariusz punktualnie stawił się u mnie w kajucie. Dał wyraz swemu zdziwieniu, ledwo zamknął drzwi.–Wzywaliście mnie, ekscelencjo?
–Tak – odpowiedziałem zza biurka.
Evola zauważył na stole skórzane zawiniątko z zalakowanymi kopertami.
–Widzę, że zamierzacie otworzyć drugą kopertę – stwierdził, patrząc w tym kierunku.
–Tak. Dlatego was wezwałem. To będzie doskonałe zwień-
223
czenie tych szczególnych świąt Bożego Narodzenia, nie sądzicie?–Oczywiście, choć sam fakt spędzania ich na morzu jest dla mnie wyjątkowo szczególny. Jesteście pewni, że nadszedł właściwy moment? – Evola patrzył podejrzliwie.
–Rozmawiałem z admirałem na ten temat i uzyskałem jasną odpowiedź. Warunek złamania drugiej pieczęci jest spełniony.
–To bardzo dobrze – oznajmił Evola.
Wzmianka o admirale podziałała nań uspokajająco. W dalszym ciągu nie ufał moim słowom i nie omieszkałem mu o tym powiedzieć:
–Widzę, że moje słowo się dla was nie liczy. Evola uśmiechnął się.
–Ani wy, ekscelencjo, ani ja nie znamy się dostatecznie na kartografii, żeby stwierdzić z całą pewnością, że znajdujemy się w miejscu zgodnym z instrukcjami. Dobrze zrobiliście, zwracając się z tym pytaniem do admirała. Jego słowa dają nam potrzebną pewność.
Notariusz umiał się obronić. Choć uprzedził mnie, że jest podejrzliwy z natury, jakoś nie mogłem się do tego przyzwyczaić. Oczywiście był znakomitym adwokatem własnej sprawy i doskonałym biurokratą, co z pewnością zadecydowało
0 jego wyborze przez Rzym. Wolałem dłużej się nad tym nie zastanawiać.
–Czy możecie przystąpić do sporządzenia protokołu?
–Tak jest – odparł, zajmując miejsce i sięgając po papier
1 pióro.
–Znak świętego Mateusza – zakomunikowałem, podnosząc zawiniątko do góry, żeby dokładnie obejrzał pieczęć z aniołem symbolizującym tego ewangelistę.
–Zgadza się – potwierdził Evola.
Przeciąłem wosk za pomocą cienkiego sztyletu, który był moją własnością, wyjąłem kartkę papieru i przysunąłem się bliżej świecznika, żeby przeczytać:
224
Rzym, 15 listopada roku Pańskiego 1597List drugi z pieczęcią świętego Mateusza.
Bracie DeGrasso, będąc w polowie drogi do miejsca przeznaczenia, winniście poznać niektóre szczegóły wyprawy. Proszę, przeczytajcie uważnie ten drugi rękopis.
Po długich poszukiwaniach i intensywnych badaniach dowodów zdobytych dzięki pracy licznych inkwizytorów w ostatnich dekadach udało nam się zlokalizować miejsce ukrycia dwóch zakazanych dzieł szczególnej wagi, które od czasów Średniowiecza krążą z rąk do rąk w kręgach pewnych wyznawców diabla. Istnienie tych dziel zagraża poważnym wybuchem herezji nie tylko w Europie, ale i w Nowym Świecie.