Home>>read Inkwizytor free online

Inkwizytor(64)

By:STURLESE PATRICIO


Moje zdziwienie sięgnęło zenitu. Anastasia Iuliano w porcie bez asysty? Ma do mnie sprawę, a więc wie o moim wyjeździe… Co jeszcze wie?

–Proszę bliżej… O co chodzi? Nie dysponuję czasem, statek zaraz odpływa.

Spojrzała znacząco na Raffaellę i rzekła:

–Czy możemy porozmawiać na osobności…

Na szczęście – i dzięki Bogu – zjawił się wikariusz Rivara. Zrobił wszystko, co miał do zrobienia na statku, i przyszedł się pożegnać.

–Wszystko gotowe, ojcze przeorze. Dokumenty rejestracyjne są podpisane, kajuta przygotowana, bagaże rozpakowane. Admirał tylko czeka, żeby wypłynąć.

–Dziękuję, wierny druhu. Co ma być, to będzie. Dbaj o moje sprawy jak zawsze i dbaj o nią – wskazałem na Raffaellę. Powierzałem ją opiece Rivary w przekonaniu, że mogę na niego liczyć.

Wikary uśmiechnął się nieśmiało.

–Możecie być spokojni, wszystko będzie dobrze. – Wyciągnął spod sutanny jakąś kopertę. – Przekazano mi to wczoraj w nocy z poleceniem, żeby oddać wam do rąk własnych, zanim wyjedziecie. List od ojca Piera Del Grandę.

\





189





Spojrzałem z ukosa na Anastasię i nadałem obojętny ton memu głosowi.–Należy ci się podziękowanie za sprawne działania.

_ Przekazano mi również, że macie otworzyć kopertę dopiero po przybyciu na ziemie wicekrólestwa.

–Więc tak uczynię. – Jeszcze jedna koperta z tajemniczą zawartością oraz instrukcjami co do jej otwarcia. Czwarta z kolei…

–Uważajcie na siebie – rzekł wikary. – Mówię w imieniu wszystkich braci, którzy nie mogli przyjść was pożegnać.

Wiedziałem, że mówił prawdę, bo od kucharza po furtiana, od zarządcy po chudego dzwonnika – wszyscy dzielili z Rivarą smutek pożegnania. Kto sieje miłość, zbiera taki plon.

–Odejdź w pokoju. Dotąd wracałem bez szwanku ze wszystkich moich krucjat i tym razem będzie tak samo.

Rivara wziął delikatnie młodą D'Alemę za ramię i pociągnął za sobą. Gotowy do drogi powóz stał w pobliżu.

–Będę czekać – szepnęła Raffaella, podchodząc nieco bliżej, by nikt inny nas nie słyszał. – Będę czekać w Rzymie, aż przyjedziesz po mnie. Będę na ciebie czekać. Zawsze.

Jako że nie byliśmy sami, pocałowałem dziewczynę w czoło i powiedziałem do ucha:

–Wrócę latem, a wtedy nic nas już nie rozdzieli. – Uściskałem ją szybko ze wzruszeniem. Nigdy nie lubiłem pożegnań, ale to pożegnanie było inne, nie takie jak zwykle; zawierało obietnicę ponownego spotkania, wyjątkowego spotkania. Będę na nie czekać jak dziecko, cieszyć się nim z góry jak dorosły. Wikary i Raffaella weszli w mgłę i straciłem ich z oczu.

Odwróciłem się do Anastasii. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji; przypominała rzeźbę z marmuru. Czyżby nie poruszały jej pożegnania? Czego ode mnie chciała? Jeszcze jedna wielka tajemnica…

–Nie sądziłam, że będzie tylu odprowadzających… Szary świt, zimno, nietypowa pora. Wszystko, co sprzyja smutnym





190





pożegnaniom. – Anastasia miała cudowny akcent toskański i mówiła w sposób zdradzający znaczne wykształcenie.–Mogłoby przyjść więcej, ale jestem dyskretny i nie lubię tłumów – zażartowałem.

–Wasza parafianka? – Anastasia zainteresowała się Raffaella.

–Przyjaciółka – poprawiłem.

–Widać, że do was przywiązana. Była bardzo serdeczna – skomentowała Anastasia.

Takie zainteresowanie Raffaella było nie na miejscu… A może coś zauważyła?

–Czy to źle?

–Skądże! Proszę mnie źle nie zrozumieć. To pożegnanie dobrze o was świadczy.

Długo patrzyłem na nią w milczeniu, zanim spytałem:

–Ciekaw jestem, czego panna Iuliano szuka w porcie o tak dziwnej porze?

–Proszę mówić do mnie Anastasia – odparła natychmiast. – Właściwie sama nie wiem, nie jestem pewna…

–Pomogę pani. Biorąc pod uwagę nazwisko, pochodzenie i znajomości, stwierdzam, że to, czego pani szuka, dotyczy spraw politycznych. Jeśli tak, traci pani tylko swój cenny czas.

–Obraża mnie pan – odparła powściągliwie.

Jej wzrok stwardniał, początkowy nastrój zaczął pryskać.

–Przecież jest pani siostrzenicą kardynała Iuliana. Mam uwierzyć, że przyszła pani pożegnać mnie jak przyjaciela w taką koszmarną pogodę? Niemożliwe.

–Naprawdę sądzi pan, że załatwiam tu jakieś sprawy polityczne? – rozgniewana Anastasia była jeszcze piękniejsza; nie mogłem tego nie widzieć.

–A co pani by pomyślała na moim miejscu? – spytałem. – Bo ja myślę, że chodzi o przekupstwo, jakiś szlachcic chce zaskarbić sobie względy inkwizycji i wysyła w tym celu piękną damę.