Ojciec Piero Del Grandę został zamordowany. Zasztyletowany przez zakonnika zabrał swoje tajemnice do grobu.
W mrocznym, wykutym w kamieniu przejściu prowadzącym do krypty opuszczonego kościoła czyjaś ręka niosła zapalony paschał. Przejście było wąskie i wilgotne. Usta zakapturzonej postaci wydzielały lodowatą parę; ciężkie, choć ostrożne kroki, świadczyły o wielkim udręczeniu.
Ukazała się duża skalna grota ozdobiona starymi freskami. Płomień świecy paschalnej oświetlił twarz Przenajświętszej Dziewicy i powoli wydobywał z mroków resztę. Była to majestatyczna rzeźba Niepokalanej o zatroskanym obliczu, z dłońmi wysuniętymi w ofiarnym geście spod skrywającego ją płaszcza. U jej stóp leżał świat otoczony chmurami. Wzrok zakapturzonej postaci badał uważnie kształty figury. Były doskonałe.
Dłoń Wielkiego Czarnoksiężnika dotknęła policzka Maryi. Jego usta cicho szeptały. Łacińskie słowa dziwnie nie pasowały do natrętnego spojrzenia…
–Mater Dei, Mater Dei… – wołał. Błagalne wołanie odbijało się echem od sklepienia groty.
W przejmującym zimnie gęste obłoki pary wydobywały mu
180
się z nosa i warg przy każdym oddechu. Czarnoksiężnik stanął przed fałszywym ołtarzem przy ścianie z symbolem Tajnego Stowarzyszenia: diabelski pentagram zwany stopą czarownicy na tle starego fresku przedstawiającego Boże Narodzenie. Na dostojnym fotelu pod freskiem siedziało martwe zwierzę. Kozioł z poderżniętą szyją odziany w święte szaty biskupie. Spod mitry wystawały rogi.Wielki Mistrz Czarowników uśmiechnął się. Tej nocy zniknęła z jego drogi jednaprzeszkoda. Ważna to była noc i wszystko odbywało się zgodnie z planem.
Dłoń czarnoksiężnika wróciła pieszczotliwie do policzka Maryi. Jego palce przesuwały się obsesyjnie po marmurowych wargach.
Wkrótce odbędzie się ostatni sabat czarownic. Już niedługo.
Y
/
CZĘŚC DRUGA
KROKI W NIEZNANE
\
IX
DAMA W BIELI
24
Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami pierwszego grudnia czekały na mnie w porcie dwa galeony. Trudno było ich nie zauważyć pomimo gęstej, porannej mgły spowijającej nabrzeże. Duże nieruchome statki, bez śladu życia na pokładzie, wyglądały w tej mgle jak widma z pola bitwy pod Lepanto. Wikary Rivara wszedł na pokład jednego z nich, żeby dopilnować rozpakowywania bagażu w kajucie i wypełnić niezbędne dokumenty. Admirał powiedział mu, że za kilka minut oba galeony będą gotowe do odcumowania. Miałem niewiele czasu, żeby pożegnać ziemię ojczystą i Raffaellę D'Alemę, moją miłość.Gęsta mgła, której tak bardzo nie lubili genueńscy marynarze, chroniła nas teraz od niepotrzebnych spojrzeń. Staliśmy z Raffaella przy rampie przeładunkowej, trzymając się za ręce, i patrzyliśmy na siebie, jakby przeczuwając, że ta podróż nie przyniesie nic dobrego i nie wiadomo, kiedy znów się spotkamy.
–Co teraz będzie ze mną? – Raffaella przerwała milczenie.
–Za dwa dni znajdziesz się w Rzymie – zapewniłem ją czule. – Nie martw się…
–Nie o to pytałam i nie chcę o tym mówić. Myślę o przyszłości.
–Przyszłość…? Ja nawet myśleć o niej nie mogę, Raffaello.
185
Zaraz wsiadam na statek i wyruszam z misją, o której prawie nic nie wiem. Kroczę po omacku ku nieznanemu przeznaczeniu.–Jak to możliwe, że ty czegoś nie wiesz? – spytała.
–Możliwe.
–A więc mam wrócić do Rzymu i nigdy więcej cię nie zobaczyć?
Pogłaskałem ją po ręce, zamiast odpowiedzieć.
–Mam wrócić i żyć tak, jakby nic się nie wydarzyło…? Po tym jak pierwszy raz w życiu okazałam rodzicom nieposłuszeństwo? Opuściłam domowe pielesze i złamałam zasady, jakie winny przyświecać dziewczynie mego stanu. Przyjechałam do ciebie, kierowana uczuciem, którym od dawna darzyłam cię nieświadomie, choć zrozumiałam to dopiero wtedy, gdy odwiedziłeś nas w Rzymie. Oddałam ci moje ciało, przy tobie poznałam miłość… A ty mi każesz teraz o tym wszystkim zapomnieć. Sądzisz, że to możliwe? Nawet gdybym chciała i gdyby to miało być najlepszym rozwiązaniem, nie mogę wrócić do rodziców i żyć tak, jakby nic się nie stało.
–Chyba nie… – wyszeptałem z trudem.
–Oczywiście, że nie… Mam ciało kobiety i czuję jak kobieta.
–Jesteś wspaniałą kobietą, bardzo odważną… – patrzyłem jej w oczy i próbowałem dodać otuchy.
–Jeszcze nie powiedziałeś, co z nami będzie – zaniepokoiła się piękna Raffaella.
Była wobec mnie szczera. Oddawała mi się ciałem i duszą, a ja łamałem tej dziewczynie serce. Nic nie powiedziałem, tylko wziąłem jej dłoń i przyłożyłem do swojej piersi. Nie umiała powstrzymać łez, choć bardzo się starała. Ukradziono jej marzenia, zdradzono duszę.