–Wyjdę, ale tylko razem z tobą – odpowiedziałem.
–Zostaw nas samych – nakazał tonem nieuznającym sprzeciwu.
177
Ruszyłem w stronę wyjścia. Przechodząc obok mistrza, przystanąłem, żeby pocałować go w czoło, i szepnąłem:–Czekam na zewnątrz. Nie pozwolę, aby stało ci się coś złego.
Starzec ścisnął mi dłoń, uśmiechając się.
–Nie martw się, synu. Mam większą ochronę, niż myślisz. Kardynał odprowadzał mnie wzrokiem do samych drzwi. Na placu przed katedrą stało w pogotowiu około trzydziestu
kapucynów. Ta niezwykła sytuacja wprawiła mnie w jeszcze większe osłupienie. Co za walkę prowadzą między sobą ci dwaj zakonnicy, których pozostawiłem w katedrze? Jakie siły reprezentuje każdy z nich? Jaka jest moja rola w tym wszystkim? Podszedł jeden z kapucynów, zaprowadził mnie do powozu i kazał woźnicy jechać prosto do klasztoru. Zanim stangret trzasnął z bicza, kapucyn powiedział:
–Bracie DeGrasso. Mam wiadomość od ojca Piera Del Grandę. Powtórzę dokładnie jego słowa: „Umiłowany Angelo, wiem, że wielu rzeczy nie rozumiesz, dręczą cię wątpliwości, a moja szczerość wzmogła jeszcze bardziej twój niepokój. Wiem, że masz silne nerwy, sam cię zahartowałem. Dlatego śmiem prosić, odwołując się do twojej lojalności, abyś nie wahał się podjąć podróży, w którą wysyła cię Iuliano. Ufaj mi, tak jak dotąd ufałeś. Bóg z tobą".
Po tych słowach powóz ruszył w drogę do klasztoru. Nigdy nie dowiedziałem się, co wydarzyło się tej nocy w genueńskiej katedrze, ale nie wątpiłem, że spotkam jeszcze kohortę kapucynów czuwających nad bezpieczeństwem Piera Del Grandę. Kapucyn i kardynał mieli ze sobą jakieś stare układy. Tego dnia Iuliano próbował zerwać ów pakt.
23
Prośba mojego mistrza była jeszcze jedną zagadką, wiedział on bowiem, choć nie ja mu to powiedziałem, dokąd się udaję
178
i po co. Nadawało to nowy sens tej i tak tajemniczej wyprawie. Dlaczego Piero Del Grandę był nią zainteresowany? Różne myśli przychodziły mi do głowy w trakcie przygotowań do podróży; przypomniałem sobie między innymi, co powiedział Iuliano: „Dobrze wiem, gdzie znajduje się Necronomicon". Zastanawiałem się, czy przypadkiem podróż ta nie została zaplanowana po to, by oddalić mnie od zakazanych ksiąg, ponieważ nie jestem godzien zaufania, czego dowodzi wizyta Iuliana.Nazajutrz o świcie muszę zaokrętować się na jednym ze stojących w porcie hiszpańskich galeonów. Rozpoczynałem powierzoną mi misję; pomyślałem o zalakowanych kopertach i instrukcjach, aby tę pierwszą otworzyć tuż po wypłynięciu z Wysp Kanaryjskich, drugą – na Circulus aeguinoctialis, trzecią zaś – w pobliżu miasta Asunción. Wskutek burzliwych zajść, jakie nastąpiły po moim powrocie z Rzymu, nie myślałem ostatnio o tych kopertach, które tak bardzo mnie zaintrygowały. Nowy Kontynent coraz bardziej urealniał się w moich snach i rozważaniach. Wszystko, co posiadałem, zmieściło się w pięciu skórzano-drewnianych kufrach. Trzy z nich zawierały ubrania, czwarty – przedmioty osobistego użytku, a ostatni – dokumenty i księgi Świętego Oficjum. Każdy kufer był zamykany na klucz. W pustej, samotnej alkowie zmówiłem wieczorną modlitwę i oddałem swe znużone ciało dobroczynnemu działaniu snu.
Tej samej nocy, kiedy ja spałem spokojnie w klasztorze, czterech na czarno ubranych jeźdźców przegalopowało przez Genuę w kierunku opactwa San Fruttuoso. Kłamstwo utorowało im drogę; powiedzieli kapucynom, że przybywają z pilną wiadomością od arcybiskupa. Braciszkowie, łatwowierni jak niewinne owieczki, wpuścili do środka wilki. Jeździec w habicie zakonnika wszedł do budynku, reszta czekała na dziedzińcu.
Tej samej nocy, gdy minęła północ, sztylet dotknął szyi i przeciął miękką skórę, jak nożyce krawieckie tną jedwab.
179
Nikt nic nie widział ani nie słyszał, żadnego hałasu ani poruszenia. Tylko grobowa cisza. Krew płynęła po sutannie i skapy-wała na dywan. Ostatni cios sztyletem w plecy przypieczętował bolesny pakt z ciszą. Wyraz twarzy ofiary pozostał niezmieniony mimo przeszywającego bólu.W ten sposób zapoczątkowano pakt krwi. Był to pierwszy z wielu mających nastąpić zgonów. Ta śmierć ukazała mi boleśnie i aż nadto wyraźnie, jak ważne to są księgi i jak wiele zła jest wśród poszukiwaczy.
Tej nocy powykręcane ciało ofiary spadło w kałużę krwi i leżało z otwartymi nawet po śmierci oczami. Wieść rozeszła się z szybkością wiatru i okryła żałobą całą Genuę, ale ja dowiedziałem się o tym dopiero po powrocie z podróży.