–Dlaczego przyszliście tu za mną, ojcze generale? Do czego wam jestem potrzebny, jeśli wiecie, gdzie znaleźć tę księgę? Jaka jest moja rola w tej komedii?
–Przysięgnij mi wierność… Przysięgnij, a uczynię cię powiernikiem mych sekretów. Udowodnij, że można ci zaufać, a zostaniesz moją prawą ręką w inkwizycji.
–Nie bardzo rozumiem…
–Tylko w ten sposób będę miał gwarancję, że jesteś po stronie Kościoła. Pamiętaj, że ja mam władzę. To ja decyduję, co należy zrobić, i jeśli trzeba, bez wahania skazuję zdrajców na śmierć. Na pewno, jak byłeś mały, cieszyłeś się, że Judasz się powiesił. Ja jestem pięścią Chrystusa – zakończył z żarliwym błyskiem w oczach.
–Ja też się cieszę, gdy zdrajcy są ukarani…
Trzeci głos wynurzył się z półmroku. Kardynał i ja odwróciliśmy się zaskoczeni. Dźwięk dochodził spod ostatniej
175
arkady nawy bocznej na skrzyżowaniu z transeptem. Zdawało się nawet, że z krypty, bo rozbrzmiewał jak echo umarłych, rozchodzące się po głębokiej pieczarze. Albo jak głos aniołów z łuków wspartych na filarach i dekoracji w kształcie muszli.–Świecka potęga trwa, dopóki ciało nie zgnije – mówił głos. – Żądza władzy jest nietrwała i krótkowzroczna, typowa dla ludzi kierujących się ambicją i przeniewierców.
Rozpoznałem ten głos i zdumiało mnie, że słyszę go w tym miejscu i w tym momencie. Kardynał Vincenzo Iuliano zmarszczył brwi, otworzył szeroko oczy i znów wyciągnął szpadę. Stanął w pozycji obronnej, podczas gdy niespodziewany gość powoli zbliżał się do nas miarowym krokiem, choć widać było, że chodzenie sprawia mu trudność. Twarz miał zasłoniętą kapturem, toteż dopiero gdy odsłonił głowę, okazało się, że to ojciec Piero Del Grandę i kardynał osłupiał ze zdziwienia.
–Zapytaj Cezara Augusta, gdzie teraz jego władza i jak długo trwała – ciągnął stary kapucyn. – A nie zapomnij zapytać o jego imperium. Wejdź do grobowców faraonów i sprawdź, czy ich wysuszone mumie zachowały choćby resztkę władzy. Niech ci opowiedzą o czasach swej potęgi i o losie, jaki zgotowali tym, których uznali za swych przeciwników. Sprowadź króla Dawida i zapytaj prochy z jego kości, gdzie królewska władza i czy wciąż chce podstępem odebrać żonę swemu generałowi. Otwórz groby faryzeuszy i zapytaj tych, którzy uknuli spisek przeciwko Chrystusowi, czy nadal sądzą, że broń jest źródłem władzy, a nie Słowo.
Iuliano, wpatrzony w starca, jakby zobaczył ducha, wyjąkał ze zdziwieniem:
–Co do diabła… po co tutaj… czego szukasz?
–Wiedziałem, że instynkt mnie nie zawiedzie. Jestem stary, ale wiara dodaje mi sił i prowadzi tam, gdzie powinienem być.
Kardynał w czarnych szatach i z czarną duszą zaśmiał się głośno.
–Przybyłeś, by ratować swego ucznia? – spytał z sarkazmem. – Jasne! Powinienem był to przewidzieć. Doprawdy,
176
masz niezwykły dar dowiadywania się o wszystkim w samą porę. Tylko pozazdrościć. Podobnie jak tego triumfalnego wejścia. Niezły z ciebie magik.–Miłość ojca czyni cuda – powiedział, bojowo nastawiony kapucyn.
Przez moment pragnąłem, aby słowo „ojciec" miało w tym wypadku normalne, ludzkie znaczenie, żeby okazało się, że spłodził mnie Piero, co byłoby wielką nagrodą za mój los bastarda.
–Bracie Del Grandę, czego szukasz w tej bazylice? – Drżenie głosu Iuliana zdradzało niepokój. – Za stary jesteś na takie wybryki. To już nie to samo co kiedyś. Popatrz na siebie: ślepy, zgrzybiały… Czego jeszcze chcesz?
Kapucyn oparł się mocniej na swym kiju i skierował stare, niedowidzące oczy na zwierzchnika inkwizytorów.
–Schowaj szpadę – nakazał, a gdy Iuliano parsknął śmiechem, powtórzył tonem nieznoszącym sprzeciwu: – Schowaj szpadę, powiedziałem.
Kardynał stracił ochotę do śmiechu i usłuchał. Nie rozumiałem, co tu się dzieje. Zastygłem jak posąg z marmuru, wytężając słuch. Stary kapucyn podniósł do góry kościsty palec i pogroził kardynałowi.
–Jeśli dobrze pamiętam, zabroniłem ci zbliżać się do Angela – powiedział. Byłem oszołomiony: o czym ten Del Grandę mówi?
–Nie będziemy teraz do tego wracać – syknął przez zęby Iuliano.
–Myślałeś, że na starość odwołam ten zakaz? Chcesz mnie wypróbować? Pragniesz zmierzyć się ze mną?
Iuliano schował ręce pod poły szerokiego płaszcza i patrzył podejrzliwie.
–Angelo, proszę cię, wyjdź stąd – zarządził mistrz.