–Nie pora na negocjacje, Gianmaria. Pospiesz się, bo nie unikniesz stosu.
Kat nie ruszał się z miejsca coraz bardziej zdziwiony. Tłum falował gniewnie, lecz mimo to czekałem, aż Gianmaria zacznie mówić.
161
–No dobrze… – zdecydował się wreszcie. – Ja cię nie okłamałem. Ale stało się… Teraz już nikt nie jest w stanie ci pomóc, parne inkwizytorze. Jeśli nie ma księgi w Portomaggiore… to znaczy, że zabrał ją ktoś inny.–Kto? – świdrowałem oczami każdą zmarszczkę na jego twarzy.
–Inny czarownik…
–Co mam robić, by go znaleźć?
–Czekać… Nic tylko czekać… aż zacznie się chaos.
–Gdzie do diabła jest Necronomiconl – Byłem u kresu wytrzymałości. Eros ożywił się, oczy mu zabłysły i nagle odzyskał głos.
–Nawet nie wiesz, jak niewiele mi brakowało… – powiedział cicho. – Jak niewiele brakowało, bym odkrył najtajniejsze sekrety czarnej magii. Gdybym nie wpadł w ręce takich jak ty fanatyków waszej wiary… inaczej potoczyłoby się moje życie i teraz ja byłbym Wielkim Czarnoksiężnikiem. Tak niewiele mi brakowało…
–Odpowiadaj na pytanie! – krzyknąłem zniecierpliwiony, bo dłużej nie mogłem przeciągać tej rozmowy, a kat tylko czekał na mój znak, by podłożyć ogień.
–Bez tej księgi nie jestem nic wart. Nie wiem, gdzie się teraz znajduje. Ten, kto ją posiada i zdoła prawidłowo odczytać zaklęcia, wkrótce da się poznać, a jego znakiem będą zniszczenia, jakie wywoła nowa doktryna. Byłem tak blisko, inkwizytorze… Bardzo blisko. Mam nadzieję, że pewnego dnia Kodeks połączy się z Necronomiconem i że nastąpi to jeszcze za twego życia, abyś zobaczył, co się stanie.
–A co się stanie? – spytałem.
Skoro Eros, jak się zdaje, nie wiedział, gdzie jest księga, to może przynajmniej uzyskam wreszcie jasną i wyraźną odpowiedź na pytanie, które zadawałem.
–Jeśli ktoś wymówi zaklęcia, natychmiast zjawi się przy nim niewidoczny dla jego oczu demon i będzie mu szeptać do ucha. Powoli poprowadzi go tak, żeby odnalazł klucz otwiera-
162
jacy zamknięte wrota, a potem ten człowiek otrzyma, dzięki tajemnej wiedzy, najbardziej diabelskie narzędzie…–Jakie?
–To filozofia końca… Sekretna doktryna.
–Filozofia?
–I nastanie całkowita ciemność – oznajmił.
–Co to za filozofia?
–Stworzona przez Szatana. Czarne światło zapanuje nad chrześcijaństwem, a grzech będzie tylko złym wspomnieniem w umysłach niewolników Nowego Boga. Nastąpi królestwo Szatana na ziemi, człowiek powtórnie zje zakazany owoc. Z rąk węża… Za sprawą filozofii… Z rąk nowych teologów głoszących obietnicę ciemności. On mi to powiedział – zakończył wpatrzony nieruchomo w jeden punkt za moimi plecami.
–Kto? – odwróciłem się, ale nie zobaczyłem nikogo oprócz kata.
–Demon unosi się nad tobą – odpowiedział, a na te słowa wstrząsnął mną silny dreszcz i przebiegł od karku po całych plecach. – Demon idzie za tobą, odkąd interesujesz się księgą. Demon mówi do mnie…
–Umiesz rozmawiać z demonem?
–Nauczyłem się… Mówił mi do ucha nocami w lochach twojego klasztoru.
–To dlaczego diabeł cię teraz nie uratuje? – zawołałem z ironią.
–Nie ratuje, bo nie jestem mu potrzebny, ma już innego. Rozumiesz? Znalazł sobie innego czarnoksiężnika i ten dokończy moją pracę, bo nawet jeśli nie posiada jeszcze obu ksiąg, to wkrótce będzie je miał i zniszczy waszego Boga.
–Czary! Ohydne czary! – zezłościłem się. – Kto ci kazał służyć demonowi?! Nikczemne plemię wężowe… Zasłużyłeś sobie na swój los.
–Ten wąż jest teraz z tobą. – Eros uśmiechnął się i ślina pociekła mu z ust. – Dotrzymaj słowa i zabierz mnie stąd.
163
Beze mnie nigdy nie dotrzesz do nowego właściciela księgi. Pomogę ci, jak uwolnisz mnie od śmierci.–Powiedz, kto ma księgę, a każę cię rozwiązać. Gianmaria zastanawiał się. Jego czas się kończył. Mój też,
bo w tej samej chwili kat dotknął mego ramienia, pytając, czy już skończyłem. Heretyk wbił we mnie wzrok. Był bardzo zdenerwowany.
–Wielki Czarnoksiężnik – poruszył ustami, nie wydając dźwięku.
Z najwyższą uwagą obserwowałem jego wargi.
–Mój mistrz – dokończył.
Spojrzałem na suche drwa stosu, a potem znów na Gianmarię. Heretyk patrzył błagalnie.
–Skończyłem… – powiedziałem szeptem do stojącego obok kata.