–Czy to dobrze?
115
–Odpowiedź na pytanie tkwi w fakcie, że jesteś tutaj, a nie w powozie w drodze powrotnej do domu.Doskonale zrozumiała moje słowa i, odsuwając stolik ze smakołykami, podeszła do mnie i pocałowała delikatnie w usta. To niepowtarzalne doznanie zapadło mi głęboko w serce.
–Może posuwamy się za daleko – powiedziałem cicho, nie umiejąc ukryć podekscytowania. – Może narażamy się na zatracenie… Muszę ci wyznać, Raffaello, że pierwszego grudnia wyjeżdżam w długą podróż, ale nic więcej nie mogę powiedzieć na ten temat, bo powód i cel tej podróży są ściśle tajne. Będzie rozsądniej, jeśli odsuniesz się ode mnie…
Raffaella nie odpowiedziała, ona też była trochę podenerwowana, ale podniosła się i zrobiła coś, co było jeszcze jednym dowodem jej spontaniczności i jej miłości. Podeszła do szafy, wyjęła jeden z tych ciężkich habitów dominikańskich i w milczeniu nałożyła go sobie na głowę, żeby zdjąć suknię i gorset bez pokazywania przede mną swej nagości. Kiedy obie części ubrania leżały już na podłodze, zbliżyła się ubrana w habit i usiadła z powrotem w fotelu. Speszony, spuściłem wzrok na podłogę, przygładziłem włosy, nie wiedząc, co począć z rękami, i delikatnie pogłaskałem jej kolano przez habit. Odsunęła tkaninę i wzięła moją dłoń, żebym poczuł bezpośrednio dotyk jej skóry.
–Możesz dotykać, gdzie chcesz… Nie musisz zastanawiać się, jak wygląda moje ciało pod habitem… – wyszeptała.
–Raffaello, jesteś jeszcze bardzo młoda i niewinna – starałem się wytłumaczyć delikatnie. – Jeśli dalej będziemy tak się zachowywać, to jak sądzisz, co może się wydarzyć tej nocy? – Martwiłem się, że jest niedoświadczona i nie wie, co się ze mną dzieje.
–To tylko od nas zależy – odpowiedziała z dużą pewnością siebie. – Wiem, co się dzieje między mężczyzną i kobietą. Nieraz widziałam rodziców w takiej sytuacji. Wiem, co mówię.
Jej odpowiedź trochę mnie wystraszyła, ale właściwie nie byłem zdziwiony, bo takie śmiałe nazywanie rzeczy po imieniu pasowało do jej charakteru.
116
–Widziałaś… Ale nigdy nie próbowałaś – stwierdziłem ostrożnie.–Muszę przyznać, że na początku budziło to we mnie wstręt, ale w którymś momencie zaczęłam sobie wyobrażać, że musi coś być w tych zmaganiach, skoro matka mruczy jak kot…
–Dorośli nie zawsze są dobrymi nauczycielami… – powiedziałem.
Popatrzyła na mnie i dalej mówiła z tym samym przekonaniem w głosie, co przed chwilą.
–Zawsze jest jakiś pierwszy raz… Ubrałam się dla ciebie w dominikański habit i czekam z nadzieją, że z tobą dowiem się, jak to jest.
–Jesteśmy o krok od profanacji… – wyjąkałem, podejmując ostatnią próbę przywołania nas do rozsądku.
–To nie jest profanacja, nie chcę, żebyś tak o tym myślał. Włożyłam habit, bo wiem, że to jest część twoich fantazji. Chcę być taka, jaką ty mnie widzisz. Robię to dla ciebie.
Prawą ręką rozpiąłem jej kok i ułożyłem włosy na ramionach. Świece w świeczniku dawały tylko tyle światła, żeby widzieć w ciemnościach blask kasztanowych włosów, które tworzyły ekscytujący kontrast z czernią habitu. Ująłem jej głowę w obie dłonie i mocno pocałowałem. Jej usta natychmiast rozpaliły płomień mego ciała, każąc zapomnieć o zasadach i całkowicie poddać się nowej emocji, jaka czekała na mnie w łóżku.
Język dziewczyny spacerował po moich wargach, a ciepłe ciało było pokarmem dla szalonej namiętności. Położyłem ją na łóżku i całując, przesuwałem dłońmi po całym ciele poprzez habit, urzeczywistniając fantazję, którą miałem dziś rano… Moje dłonie wspięły się po jej nogach, delikatnie popieściły łono i zatrzymały się na piersiach, żeby poczuć twardniejące sutki. Raffaella doświadczała nowego, przyjemnego doznania, oczy miała półprzymknięte, spojrzenie nieobecne, a z ust wydobywały się słodkie jęki. Była tak samo podekscytowana jak ja. W głębi ducha wiedziałem, że mógłbym się opanować,
117
ale nie chciałem. Pozwoliłem, żeby nasze ciała poczuły, że istnieją; pozwoliłem Raffaelli zawładnąć moją duszą, która już dawno padła na kolana przed jej wdziękami.Zsunąłem z niej habit, żeby podziwiać nagie ciało. Była pogodna, jakby pozowała do obrazu wielkiego malarza, który przygotowuje się do uwiecznienia jej na portrecie. Nasze ciała złączyły się gwałtownie, uwalniając spętaną wyobraźnię. Raffaella siadła na penisa, ściskała udami moje biodra, powoli podsuwała piersi do całowania. Poznawałem smak jej ciała i wdychałem jej oddech; pieściłem rękami różowe sutki; w nich też pulsował ten sam rytmiczny ruch jak w całym ciele. Pojękując, poruszała się na mnie łagodnie i pieściła moją twarz i tułów piersiami, które teraz wydawały się dużo większe niż w ubraniu. Ująłem jej biodra w obie dłonie i kołysaliśmy się w tym samym rytmie. Nasze spojrzenia spotkały się i zastygły jak zahipnotyzowane w tej ulotnej, świeżej, niespokojnej i radosnej scenie. I wtedy zrozumiałem, że miłość cielesna jest mądrym tworem Boga, a nie aberracją demona.