–To stara znajoma – powiedziałem przez zęby – uczennica francuskiej czarownicy, którą ścigałem lata temu.
–A jak się nazywała ta ważniejsza, ojcze przeorze?
–Madame Tourat. Nazywała się madame Tourat. Była bogata, mieszkała w Montpellier i w młodości zaprzedała duszę diabłu. Isabella terminowała u niej, wspólnie urządzały występne orgie, kończące się w miejskich domach. Nie tak dawno udało jej się zbiec przed inkwizycją.
–A co się stało z madame Tourat?
–Spaliłem ją na stosie na południu Francji.
Płomień świec ożywił we mnie wspomnienia, tym gorętsze, że teraz podsycane wiadomością Rivary.
–Kiedy przywiozą tu czarownicę z Portovenere? – spytałem.
102
Wzrok Rivary natychmiast zsunął się z mojej twarzy na podłogę. Najwidoczniej było więcej przyczyn, dla których zerwał mnie z łóżka.–Ojcze przeorze… Właśnie dlatego po was posłałem… Mamy ją, ale nie tak zupełnie…
–Co to ma znaczyć, Rivara? – traciłem już cierpliwość wskutek okrężnych odpowiedzi wikariusza.
–Jest martwa…
–Jak to martwa?!
–Kiedy weszliśmy do domu, leżała na podłodze z ustami przeszytymi strzałą. Ktoś ją zamordował.
Jego słowa wprawiły mnie w zakłopotanie i zamieniły zdziwienie w gniew:
–I to ma być ta ważna wiadomość…! Wyciągacie mnie z łóżka tylko po to, żeby powiedzieć o trupie?
–Ojcze przeorze, nareszcie mamy pewność, że ona nie będzie już rzucać czarów na pobożnych ludzi. – Wikariusz znów spuścił oczy i wymamrotał niechętnie: – Choć teraz.wymknęła się wam i inkwizycji raz na zawsze.
Wziąłem głęboki oddech, żeby uzbroić się w cierpliwość, i powtórzyłem powoli:
–Nie wierzę, że wyrwałeś mnie ze snu tylko po to, żeby powiedzieć o martwej czarownicy. To do ciebie niepodobne.
–Zgadza się, ojcze przeorze, jest coś więcej – odparł Rivara, podsuwając do światła świec kartkę, którą trzymał w ręce. – Oto główna przyczyna.
Wziąłem poplamioną, cuchnącą kartkę, spojrzałem na wikariusza i zacząłem czytać:
Erosie Gianmario, czarowniku Wenecji,
Wciąż nie mam od Ciebie wiadomości, moje listy pozostają bez odpowiedzi. Mam nadzieję, że nie dorwały Cię psy inkwizycji. Zdaje się, że krąg powoli się zamyka… Teraz zostaje nam tylko przygotować Wielki Sabat i dać
103
upust wielkiemu pragnieniu czarowników i demonów, które zrodziło się w starożytności. Wiem, co mówię, bo od ponad dziesięciu lat posiadam Szmaragdowy Kodeks.Słyszałam, że Ty z kolei posiadasz Necronomicon i tak jak dzień potrzebuje nocy, a Słońce Księżyca, tak moja księga potrzebuje Twojej. Kościół katolicki ściga nas uporczywie, psy Chrystusa wciąż idą naszym śladem, mimo że czołgamy się po najciemniejszych, najohyd-niejszych zakątkach z czujnością węża, czyhającego na odpowiedni do ataku moment. Nie ma sensu opuszczać Włoch, bo prawosławni i protestanci niewiele się różnią pod tym względem, są tak samo papiescy jak rzymscy biskupi.
Wielki Mistrz czeka milczący jak mnich z nogami kozła, chociaż nikt nie wie, gdzie się znajduje. Dopilnuje, aby wszystko przebiegało wedle zakazanych rytuałów inicjacyjnych, zgodnie z sekretem czarnej magii. Połączymy obie księgi, Twój Necronomicon i mój Szmaragdowy Kodeks na chwałę Króla Ziemskich Królestw. I nastanie ciemność zupełna.
Wielki Mistrz niecierpliwi się z powodu Twojej ciszy. Ty masz księgę, jesteś panem czasu.
Ukrywam się, czuję coraz bliżej oddech psów inkwizycji, więc zaszyłam się w mojej mrocznej norze i czekam na odpowiedź.
ISABELLA, czarownica i świadek Szatana, październik 1597 roku
Podniosłem oczy i obserwowałem wikariusza.
–Gdzie był ten list?
–Ukryła go w pochwie… jakby chciała zabrać go ze sobą w wieczną ciszę śmierci. – Odrzuciłem pismo ze wstrętem i wytarłem ręce w szlafrok. Wikary kontynuował: – Czarownica była już od jakiegoś czasu martwa, ale zwłoki nie uległy
104
rozkładowi na mrozie. Leśne bestie rozszarpały ciało i papier wystawał na zewnątrz.–Znaleziono coś jeszcze? Jest Szmaragdowy Kodeks, o którym pisze w liście?
–Nie, ojcze przeorze. Były ślady, że wcześniej ktoś przeszukał dom czarownicy, i to dokładnie.
–Ktoś jeszcze czytał ten list?
–Tylko ja, ojcze przeorze – odpowiedział Rivara.
–Pojąłeś, o co chodzi?
–To jasne. Chciała połączyć swoją księgę z Necronomico-nem, o którym rozmawialiście z czarownikiem. Znała naszego heretyka, ale nie wiedziała, że od tysiąc pięćset dziewięćdziesiątego trzeciego roku znajdował się w więzieniu.