–Nie po to cię odnalazłam, żeby cię znowu stracić, Angelo. Potrafię zapanować nad pożądaniem, ale nie zniosę twej nieobecności. Moja oferta może wydawać się dziwna, ale wciąż jest aktualna, bo naprawdę wierzę, że to jedyny sposób na uniknięcie prześladowań, które nigdy nie ustaną, dopóki będziesz żył. W przeciwnym razie zostaje mi tylko dzielić z tobą wygnanie…
Wysunąłem dłonie z jej rąk i zrobiłem krok do tyłu. Czas się żegnać.
–Muszę już iść, Anastasio… Ale najpierw przysięgnij, że mi pomożesz. Koniecznie oddaj te księgi Evoli i ustal z nim, kiedy i gdzie uwolni Raffaellę. Skontaktuję się z tobą za kilka dni.
–Dokąd jedziesz?
–Najpierw muszę mieć pewność, że Raffaella jest bezpieczna. Będę się tu gdzieś ukrywał, dopóki Evola nie przyjdzie po księgi. Potem wyruszę do Francji. Nic więcej nie mogę ci powiedzieć, nie chcę narażać na niebezpieczeństwo ciebie ani siebie.
420
–Nadal uważam, że popełniasz błąd, ale przysięgam, że uczynię, o co prosisz. Kocham cię, bracie. Pamiętaj – powiedziała Anastasia, obejmując mnie na nowo i składając na mym czole gorący pocałunek.Popatrzyłem na nią, być może ostatni już raz, i odwróciłem się, żeby wyjść przez balkon. Wyjrzałem ostrożnie na zewnątrz: wszędzie panował spokój. Łatwiej było zejść, niż wejść, i wkrótce znalazłem się w zaroślach, gdzie wcześniej ukryłem pelerynę. Spojrzałem w okno Anastasii. Zasłony fruwały na wietrze bez żadnej kontroli. Jak ja. Jak Anastasia.
W dwa dni potem Evola otrzymał w Rzymie wiadomość od Anastasii. Donosiła mu o księgach i nalegała, aby jak najszybciej wypełnił zawarty ze mną pakt. Tej samej nocy dwóch strażników wtargnęło do celi Raffaelli D'Alemy, zerwali z niej ubranie i zhańbili. Trzeciego dnia po południu została spalona na Campo dei Fiori. Rankiem zebrał się specjalnie w tym celu trybunał, który orzekł jej winę. Członkowie trybunału mieli „zaszczyt" pracować pod przewodnictwem kardynała Iuliana jako inkwizytora. To się działo w Rzymie, a ja czekałem we Florencji, nie mogąc nic uczynić. Później dowiedziałem się, że Giulio Battista Evola ze wszystkich sił sprzeciwiał się egzekucji.
Iuliano dał mi siostrę, ale zabrał jedyne kobiety, które pokochałem. Matkę i Raffaellę. Dla tej drugiej byłem gotów poświęcić własną przyszłość. Młoda dziewczyna, jeszcze dziecko, obróciła się w proch, zanim zdążyła poznać życie. Jedynaczka Tommasa i Libii D'Alemów zapłaciła wysoką cenę za grzech mej miłości. Okrucieństwo kardynała nie znało granic. Przecież oddałem mu księgi, tak jak chciał. Dlaczego skazał Raffaellę? Co zyskiwał na śmierci tej dziewczyny oprócz śmiertelnej nienawiści z mojej strony? Zabił ją, żeby mnie skrzywdzić, ale jednego nie przewidział. Ogromny ból po jej
421
stracie, miast pogrążyć mnie w bezsilnej rozpaczy, obrócił się przeciw niemu.To tragiczne wydarzenie znieczuliło moje serce. Odchodziłem od zmysłów na samą myśl o tym, że krew Iuliana płynie w moich żyłach, i w przypływie szaleństwa postanowiłem chwycić za szpadę, żeby raz na zawsze skończyć ze wszystkimi sprawcami mej tragedii.
XXIII
ŚLEPA ZEMSTA
59
Księżyc w pełni oświetlał drogę do Florencji. Byłem już tak blisko, że widziałem górującą nad miastem wspaniałą kopułę katedry Santa Maria dei Fiori i mnóstwo dzwonnic.Za trzy godziny zacznie świtać. Bezwiednie pragnąłem wschodu słońca, żeby ogrzać się w jego promieniach, bo noc była bardzo zimna. Zatrzymałem się i przez chwilę obserwowałem miasto, które spało spokojnie, nieświadome mej obecności. Jednak myśli miałem zajęte wyłącznie planem, który przygotowałem w najdrobniejszych szczegółach, żeby osiągnąć swój cel. Choć nie ukrywam, że był to plan szaleńca zaślepionego gniewem.
Odkąd podjąłem decyzję o zemście i wydałem ostatnie pieniądze od Anastasii na zbieranie potrzebnych wiadomości, udało mi się sprawdzić, że księgi i kardynał Iuliano z całym dworem wyruszają do Rzymu dwudziestego trzeciego października wcześnie rano. Tę oraz inne niezbędne informacje uzyskałem od kuzyna osobistego sekretarza arcybiskupa Florencji. Była ona kluczowym punktem mojego planu zemsty. Działając w pojedynkę, bez niczyjej pomocy, wiedziałem, że jestem z góry skazany na klęskę, ale ten drobny szczegół nie powstrzymał mnie przed działaniem. Raffaella nie żyła i jeśli ja
423
też mam zginąć, to niech to będzie śmierć honorowa, by dokonać zemsty.Odwinąłem połę peleryny, żeby dotknąć rękojeści szpady, nabytej p0 korzystnej cenie od kowala z Fiesole. Ostatni raz trzymałem w ręku taką broń w latach szkolnych, bo szermierka była częścią obowiązkowej edukacji. Całkiem dobrze sobie wtedy radziłem, miałem zatem nadzieję, że wszystko mi się przypomni, jak tylko poczuję chłód stali. Nie twierdzę, że w szkole byłem najlepszym szpadzistą, ale zręcznością i wytrzymałością przewyższałem wielu, toteż nikt nie chciał się ze mną zmierzyć. W ćwiczeniach szermierki byłem uparty jak we wszystkim innym, czego się imałem: nauczyłem się bardzo dobrze zasłaniać i zmęczyć przeciwnika przed zadaniem ostatecznego ciosu. Wczorajszego popołudnia ćwiczyłem kroki przed cyprysem: pchnięcie, obrót, zastawa i atak. Moje ciało odzyskiwało zdolność ruchów, pamięć wracała jak nuty w głowie starego ślepego muzyka, kiedy włożyć mu w ręce dawno nieużywany instrument.