–Powiedz, bracie Rivara, czy jezuita Tami jest o tym poinformowany?… Wydobrzał już po tej naszej burzliwej podróży?
–Jeszcze nic nie wie, wciąż jest bardzo chory od rany sztyletem.
W krypcie zaległa cisza.
–Ojcze przeorze – kontynuował Rivara – zawsze darzyłem ojca wielkim szacunkiem, kiedy byłeś inkwizytorem, i nic się nie zmieniło teraz, gdy jesteś zbiegłym więźniem. Twoim przeznaczeniem jest żyć i nie tracić ducha. Nigdy dotąd Corpus nie cedowało tak wielkiej odpowiedzialności na kogoś, kto nie zna bractwa. Być może jesteś następcą, którego Piero wyznaczył przed laty. Postaraj się nas poznać, a przekonasz się, że wstąpienie w nasze szeregi nie było błędem.
–Pora ruszać – szepnąłem. Wikariusz położył mi dłoń na ramieniu.
–Mam ci jeszcze jedną rzecz do przekazania, ojcze przeorze… – Wikariusz z trudem dobierał słowa. Zanosiło się na coś
410
poważnego. – Piero Del Grandę prosił, że gdyby z nim coś się stało, ja mam ci powiedzieć całą prawdę o twoim urodzeniu i o twoim prawdziwym ojcu, niezależnie od konsekwencji, jakie to może spowodować…–Powiedz, bracie Rivara – przerwałem błagalnie – kto nim jest. Wciąż zadaję sobie to pytanie, odkąd dowiedziałem się, że jestem bastardem. Myślałem nawet, że może to Piero…
Wikariusz był zdenerwowany. Zamknął oczy, nabrał powietrza i odpowiedział:
–Twoje prawdziwe nazwisko brzmi… Iuliano. Jesteś synem kardynała…
Kolana się pode mną ugięły i musiałem szukać oparcia w ścianie. Krew odpłynęła mi z twarzy, zbladłem i chyba wyglądałem jak jeszcze jeden duch na tym cmentarzu. Rivara kontynuował:
–Przy okazji kolejnych wizyt w naszym mieście kardynał nachodził pewną chłopkę, aż rozkochał ją w sobie. Poczęła nieprawego syna, ale taki stan rzeczy mocno zawadzał kardynałowi z rodową siedzibą w Volterrze. Stał u progu obiecującej kariery i nie zamierzał pozwolić, aby dziecko pokrzyżowało mu szyki. Bardzo późno dowiedział się, że chłopka jest ciężarna, niemal w ostatniej chwili. Rozkazał ją zabić z dzieckiem w brzuchu. Ta kobieta była twoją matką, a tym dzieckiem jesteś ty, wielebny przeorze. Ludzie kardynała odnaleźli kobietę wkrótce po rozwiązaniu, ale ona zdążyła już wtedy oddać cię pod opiekę ojca Piera w San Fruttuoso. Del Grandę dobrze znał twoją matkę, bo kupował od niej oliwki do produkcji swych olejów. Ona sama nie uniknęła śmierci, jednak zadbała o to, żeby jej ukochany syn znalazł się w dobrych rękach… Ludzie kardynała wszędzie szukali noworodka, a kiedy zapukali do bram opactwa z pytaniem, czy nie ma tu maleńkiego chłopca, ojciec Piero odpowiedział twierdząco i oddał im przyniesione w tym samym czasie dziecko, które było martwe…
–Wystarczy… – jęknąłem, dając mu ręką znak, żeby zamilkł. – Kto jeszcze o tym wie?
411
Wikariusz chwilę zwlekał z odpowiedzią.–Bardzo niewiele osób…
–A kardynał? Czy on wie? – zapytałem szybko.
–Tak.
–Skąd wie?
–Kardynał Iuliano jest bardzo podejrzliwy. Od razu spostrzegł rodzinne podobieństwo w rysach i zwłaszcza w charakterze. Jego podejrzenia wzrosły, gdy zobaczył, że Piero tak bardzo się tobą opiekuje.
–Wszystko mógłbym sobie wyobrazić, ale nie to, że jestem synem kardynała…
–Chyba zauważyłeś, ojcze przeorze, że od jakiegoś czasu kardynał próbował się do ciebie zbliżyć…
–Anastasia jest jego córką! – przerwałem wikaremu skonsternowany. – A przecież ona… ona… – Byłem kompletnie oszołomiony na myśl o moim spotkaniu z Anastasia i propozycji małżeństwa. Wprost nie mogłem uwierzyć…
–Jesteście rodzeństwem przez ojca – powiedział wikariusz. – W waszych żyłach płynie ta sama krew.
–Czy ona… wie?
–A jak sądzisz? – wikary odpowiedział pytaniem na pytanie, chociaż ton głosu nie zostawiał miejsca na wątpliwości.
–Bracie Rivara… Nie chcę nic więcej słyszeć na ten temat.
–Nie mam nic więcej do dodania. Ruszaj w drogę. Teraz już znasz całą prawdę. Mistrz Piero musiał mieć swoje powody, żeby ci ją wyjawić. Jakże inaczej potoczyłoby się twoje życie, gdyby zabrał ten sekret do grobu. Patrzyłbyś Iulianowi w oczy, nie wiedząc, że jest twoim ojcem i, co gorsza, mordercą twojej matki. Chciałbyś tak żyć? Zabierz ze sobą tę prawdę jako ostatni prezent od Piera.
Schowałem księgi pod płaszczem i skierowałem się do wyjścia. Jeszcze raz odwróciłem się do Rivary, kiedy zapytał:
–Gdzie spędzisz noc?