Home>>read Inkwizytor free online

Inkwizytor(121)

By:STURLESE PATRICIO


Po mszy urządziliśmy ostatnią wieczerzę w osadzie. Nie zabrała nam dużo czasu, bo nikt nie miał ochoty na rozmowę.





347





Zjedliśmy i rozeszliśmy się do swych izb. Nazajutrz mieliśmy wyruszyć w drogę powrotną do galeonu. Trzeba było się spakować, przestudiować trasę i przygotować się mentalnie do przeprawy przez dżunglę. Wszystkim przyświecał ten sam cel, ale nie mnie. Tej nocy położyłem się spać ze spokojem, jakiego nie zaznałem od jedenastu lat pracy inkwizytora. Dokonałem wyboru. Wiosna, która rozkwitła tej nocy, przejdzie w zimę, jak tylko dotrzemy do Europy. Zamknąłem oczy i zasnąłem.





49





Giulio Battista Evola zapukał do mej alkowy wraz z pierwszym pianiem koguta. Był trochę wzburzony, chociaż próbował się opanować.–Dzień dobry, ekscelencjo. Przepraszam, że przeszkadzam… Wprowadziliście pewne zmiany, o których nie zostałem poinformowany – zaczął najdelikatniej, jak umiał.

–Dzień dobry, bracie – rzekłem. Dokończyłem wkładania łańcucha z krucyfiksem i zamierzałem postąpić tak, jak postanowiłem. – Zmiany? Nie wiem, o czym mówicie.

–Tak, ekscelencjo. Przecież Xanthopoulos miał być odstawiony pod eskortą do Asunción. Wszystko przygotowałem…

–Aha, to o to chodzi… – wtrąciłem.

–Tak, ekscelencjo, „o to" – odparł rozdrażniony. – To admirał Calvente kazał wydać tego osobnika gubernatorowi Asunción, gdzie będzie osądzony za zbrodnie dokonane w czasie rejsu.

–I co…? Co chcecie przez to powiedzieć? Dobrze pamiętam rozkazy admirała – odpowiedziałem, przyjmując wyzwanie.

–Jak to „i co", ekscelencjo? – rzucił notariusz bezczelniej niż zwykle. – Kiedy chciałem to zrobić, kapitan Martinez powiedział, że więzień zostaje z nami. Wraca z nami do Rzymu? Naprawdę tak rozkazaliście?

–Tak – odpowiedziałem krótko.





348





–Tak? Co usprawiedliwia tę decyzję? Dlaczego nikt mnie nie uprzedził, należało to zaprotokołować.–Nie sądziłem, że to dla was takie ważne. Zresztą i tak zawsze o wszystkim wiecie. Zdecydowałem, że będę go sądzić, dlatego jedzie z nami.

–Xanthopoulos popełnił przestępstwo cywilne, a nie kościelne. Nie ma powodu, żeby odpowiadał przed inkwizycją.

–Od wczoraj wieczorem Xanthopoulos jest podejrzany o herezję. Będzie miał proces o przestępstwo przeciwko wierze.

–Jaka herezja?! – zawołał Evola, parskając sardonicznym śmiechem. – Xanthopoulos jest zwykłym mordercą, zbiegłym więźniem, poszukiwanym przez hiszpańską sprawiedliwość. To żaden heretyk. Musicie go wypuścić.

–Przecież sami mówiliście na statku, że Xanthopoulos jest czarownikiem. Podzielam wasze zdanie. Dlatego zostaje z nami.

–Powtarzam, puśćcie go do Asunción. Niech tam go sądzą.

–Puścić? Co to za wyrażenie? Z tego, co wiem, nie figuruje w żadnym z moich podręczników inkwizycyjnych – zare-plikowałem ostro i Evola umilkł. – Czekam na odpowiedź! Gdzie jest napisane, że inkwizytor ma „wypuścić" heretyka?

–Nie muszę odpowiadać – odparł dumnie Evola.

–Ależ tak! Musicie, nawet jeśli nie znacie odpowiedzi. A ja znam – powiedziałem i pokazałem na skrzynię z moimi książkami. – Proszę mi przynieść pierwszą z brzegu książkę.

Evola niechętnie otworzył skrzynię i wyciągnął wskazany podręcznik.

–Proszę bardzo – mruknął, podając mi gruby tom.

–Wy będziecie czytać. Otwórzcie…

–Co chcecie osiągnąć w ten sposób? – zapytał notariusz.

–To jest klejnot literatury z zakresu kościelnego prawa karnego. Chcecie wiedzieć, jak się nazywa? – kontynuowałem.

–Nie.

–A jednak wam powiem: Malleus maleficarum, sławny Miot na czarownice, wydrukowany w Niemczech, istna kopalnia





349





wiedzy o tym, jak rozpoznać i osądzić czarownika. Macie pojęcie, ile kosztuje ta książka?–Nie, ekscelencjo.

–Więcej niż luksusowa kareta z czwórką andaluzyjskich rumaków. Proszę mi znaleźć, gdzie tu jest mowa o „wypuszczeniu" heretyka.

–Już dobrze. Dajcie mi spokój – poprosił zawstydzony Evola.

–Niech brat czyta, jeśli nie chce wrócić na statek na grzbiecie osła! – wrzasnąłem ku jego zdumieniu.

Neapolitańczyk zaczął przeglądać książkę.

–Nie widzę… – szepnął ledwo słyszalnym głosem.

–Nie widzicie? – zapytałem ironicznie.

–Nie, ekscelencjo.

–Część druga, czytajcie „część wtóra: sposoby leczenia czarami w sobie zamykająca. Kwestia, albo pytanie do tej części należące".