Home>>read Inkwizytor free online

Inkwizytor(102)

By:STURLESE PATRICIO


Corpus Carus oczekuje, że będziesz nas chronił i troszczył się o współbraci, choć ich jeszcze nie znasz i nic o nich nie wiesz. W momencie gdy czytasz mój list, dobiega półmetka wyprawa, która jest częścią powierzonej Ci przez nas misji. Dlatego osobiście nalegałem, żebyś nie rezygnował z tej podróży. Czarne chmury zbierają się nad Tobą, lecz jasność Corpus Carus pozwoli Ci odnaleźć mimo burzy skrawki błękitnego nieba.

Niespodziewanie przyszły mi na myśl słowa z listu Anastasi, że znalazłem się w centrum wielu spisków i muszę być ostrożny.

Weź sobie do serca nową dewizę, która na pewno nie kłóci się z Twoimi przekonaniami, wręcz przeciwnie: jeszcze bardziej pomnoży Twą wiarę i wzmocni Twoje uznanie. Rycerz Wiary, jakim jest członek Corpus Carus, nigdy nie zapomina, że „Wikariuszem Chrystusa jest to,





295





co nam dyktuje nasze pierwsze i spontaniczne odczucie sumienia".Nie negując posłuszeństwa należnego papieżowi, opieramy się przede wszystkim na przesłance, że Chrystus jest w naszych sercach i każde postanowienie wychodzące z serca jest namaszczone Jego łaską. Każda decyzja Rycerza Wiary jest podjęta w Duchu i zahartowana w jedności naszego bractwa.

Nie będziesz sam, drogi Angelo. Już wkrótce, tak szybko, że sam będziesz zdziwiony, otrzymasz w spadku nowy, niespodziewany urząd. W podróży spotkasz braci z Corpus Carus, których znakiem rozpoznawczym będzie nasze hasło: Extra Eccksia nulla salus.

Z mojego polecenia jeden brat będzie czuwać nad Tobą przez cały czas podróży, ale nie będziesz wiedział kto to, dopóki on sam nie uzna za konieczne się ujawnić.

W nadziei, że się jeszcze zobaczymy, ślę Ci moje gorące pozdrowienia i życzę prawdziwego pokoju.

Twój w Jezusie Ojciec PIERO DEL GRANDĘ

Odłożyłem list i przez szparę w zasłonach spojrzałem na dżunglę skąpaną w świetle księżyca.

–Jeden z braci czuwa nade mną przez cały czas podróży? Ciekawe… – pomyślałem – bo mało brakowało, a zginąłbym na statku z ręki czarownika.

Ponownie rzuciłem okiem na końcówkę listu: Extra Ecclesia nulla salus, „poza Kościołem nie ma zbawienia". Tymi słowami ma się przedstawić człowiek przychodzący w imieniu Corpus Carus. Ukryłem list w kufrze z podwójnym dnem, gdzie trzymałem rzeczy osobiste, i pogrążyłem się w rozmyślaniach. Im dłużej myślałem, tym więcej pytań bez odpowiedzi gromadziło się w mojej głowie. Piero Del Grandę chciał, żebym wyruszył w tę podróż, żebym działał w imieniu Corpus Carus,





296





zapowiadał, że odziedziczę jakieś stanowisko… Czego tak naprawdę ode mnie oczekiwał w związku z tą misją? Kiedy się wreszcie tego dowiem? Co to za stanowisko, które mam odziedziczyć…?Miałem mieszane uczucia, ale list uwolnił mnie w pewnym sensie od ciężaru samotności. Podjąłem się tej podróży w nieznane nie przez lojalność wobec inkwizycji czy papieża, tylko dla Boga, dla jego Kościoła i wskutek nalegań Piera Del Grandę. Nigdy nie byłem sam w tej długiej, nużącej, niebezpiecznej podróży: byli ze mną obaj mistrzowie.

A pytania, które mnie dręczyły, nie pozostały długo bez odpowiedzi. Tylko jeden dzień.





XV

LIBRORUM PROHIBITORUM



39





Dotarliśmy do świątyni trzydziestego pierwszego stycznia po południu przez nikogo nieniepokojeni. Nikt nie zauważył naszej obecności, bo przez cały dzień lało jak z cebra. Nauczyłem się na tej ziemi, że ulewa przychodzi znienacka, bez uprzedzenia; ot, taki kaprys natury dla tutejszego nieba. Ulewa spadała nagle, odbijała się o wysokie wierzchołki drzew i schodziła niżej, nasączając wilgocią krzewy, paprocie i setki roślin egzotycznych gatunków, których nazw nie znałem. Ziemia stawała się od razu głębokim bajorem. Niespodziewanie orszak zatrzymał się i usłyszałem głos kapitana.–Ekscelencjo, już widać bramy świątyni – zawołał do mnie przez okno, nie zsiadając z konia.

Był nieco zmizerowany i mocno przemoczony.

–Bogu niech będą dzięki! A panu, kapitanie, gratuluję, że się nie pogubiliśmy – westchnąłem, odsuwając od siebie złe myśli i przywidzenia, jakie dręczyły mnie przez kilka godzin, kiedy błądziliśmy w dżungli.

–Dużo jeszcze zostało?

–Jakieś dwieście kroków, ale osłania nas dżungla. Kapitan był dobrym strategiem i wziął pod uwagę różne

czynniki działające na naszą korzyść.





298





–Wobec tego idziemy prosto do świątyni. Pańscy ludzie otoczą budynek i dopilnują, aby nikt nie wydostał się na zewnątrz bez mojego zezwolenia.–Tak jest, ekscelencjo. Wydam żołnierzom rozkaz okrążenia. Wkrótce będziemy na suchej ziemi dokładnie tam, gdzie wskazuje wasza mapa. Przyjąłem wasze rozkazy.